Wybory samorządowe 2014 mamy za sobą. Poza ewidentną kompromitacją państwa w ich organizacji, czego uosobieniem są działania PKW, warto zwrócić uwagę na kilka innych spraw i sformułować kilka refleksji ogólniejszych.
Nie urosła nam w ostatnim okresie obywatelskość wypierając partyjność, czego można się było spodziewać po deklaracjach różnych sił społecznych i środowisk. Wręcz odwrotnie, mieliśmy do czynienia z festiwalem intencji partyjnych i wyraźną konfrontacją pomiędzy PO i PiS, co zdominowało kampanię i sam proces wyborczy. Partie potraktowały te wybory jako test przed przyszłorocznymi wyborami parlamentarnymi.
Nie zarysowała się w tej kampanii jakakolwiek wyraźna koncepcja polityczna i programowa dalszego rozwoju Polski, szczególnie że ostatnią pulę środków unijnych, poczynając od 2015 roku dzielić będą samorządy wojewódzkie. Sprawy programowe sprowadzano uporczywie do stwierdzenia, że samorządy lokalne najlepiej wiedzą! Pytanie: a gdzie jest w tym państwo?
Zarysował się wyraźny proces eliminacji i samoeliminacji lewicy z życia politycznego, szczególnie na szczeblu lokalnym. Nie było widać oryginalnej koncepcji lewicy co do dalszego rozwoju Polski w ramach uwarunkowań europejskich, kryzysu i konfliktu globalnego a także wyraziście artykułowanych oczekiwań społecznych.
W sumie wybory te pokazały, że lewica musi przemyśleć na nowo swoją rolę, w tej dziś realnie istniejącej, w XXI wieku Polsce.
Są oczekiwania, że ktoś pełnym głosem zacznie mówić o sprawiedliwości społecznej i wyrazistej roli państwa, jako organizatora życia społecznego i politycznego. Jeśli nie lewica, to kto?
Andrzej Ziemski