Zawieszenie małego ruchu granicznego z Rosją miało być tymczasowe, tylko na okres Światowych Dni Młodzieży oraz Szczytu NATO. Tymczasem nie został odwieszony z przyczyn politycznych, na czym tracą polscy przedsiębiorcy z najuboższego regionu.
Przy rosyjskiej granicy od zawsze kwitł handel. Korzystały na tym obie strony, polscy przedsiębiorcy, którzy sprzedawali swoje towary oraz rosyjscy klienci, którzy cenili polskie produkty. Po Światowych Dniach Młodzieży i szczycie NATO wszystko miało wrócić do normy. Odwieszono mały ruch graniczny z Ukrainą, który również był zawieszony. Rząd „dobrej zmiany” argumentuje to nadal względami bezpieczeństwa. Nie wyjaśnia jednak, czym konkretnie Rosja zagraża Polsce, poza uprzedzeniami i rusofobiczną retoryką, tak powszechną wśród polskich elit. Szef MSW Mariusz Błaszczak uważa, że taka sytuacja będzie miała miejsce do czasu, aż „nie zmieni się sytuacja w Rosji”. W domyśle chodzi o to, że Władimir Putin powinien podać się do dymisji a Rosja przyjąć polską wizję historii. Fantazja zawsze była mocną cechą polskiej prawicy.
Podczas obrad NATO strona rosyjska wypowiadała się agresywnie wobec Polski - twierdzi minister Mariusz Błaszczak. Dorzuca przy tym, że obwód kaliningradzki jest zmilitaryzowany, ponieważ gubernatorem został polityk z bliskiego otoczenia Władimira Putina. To rzeczywiście skandal, że rosyjski prezydent dopuścił się takiego aktu. Zastanawiające, czy wojewodami w Polsce są osoby odległe ideowo i towarzysko od Jarosława Kaczyńskiego i jego środowiska politycznego. Obóz PiS wolałby zapewne, aby na stanowisku gubernatora był ktoś wskazany przez władze w Warszawie. Władimir Putin po raz kolejny zagrał nam wszystkim na nosie.
Oburzenia nie kryją lokalni politycy oraz przedsiębiorcy, którzy żyją z handlu. Każdy przygraniczny region w kraju korzysta ze swojego położenia. Nieszczęście mieszkańców części Pomorza oraz Warmii i Mazur polega na tym, że władza używa strachu przed Rosją, jako swoistego spoiwa. Nic tak bowiem nie łączy, jak strach przed wrogiem zewnętrznym. Starosta braniewski Leszek Dziąg już zapowiedział zbiórkę podpisów, mającą na celu o odwieszeniu małego ruchu granicznego z Rosją. – Na sercu leży mi zachowanie tej szansy, jaką daje przygraniczne położenie Braniewa — mówi. Mamy wszyscy za sobą kilka lat pracy nad przekonywaniem rosyjskich sąsiadów, że nasza żywność jest smaczniejsza i tańsza od rosyjskiej, a usługi świadczone w Braniewie tańsze, szybsze i wyjątkowo solidne. Odnieśliśmy sukces. Nie możemy teraz tego zmarnować.
Z kolei Burmistrz Braniewa Monika Trzcińska informuje, że w jej rejonie liczbę rosyjskich podróżnych ocenia się na milion trzysta tysięcy rocznie Niech każdy zostawi złotówkę - powiada pani burmistrz. Wiadomo, że nie zostawi złotówki, tylko o wiele więcej. Pani burmistrz twierdzi też, że żadnego zagrożenia bezpieczeństwa nikt u niej nie odczuwa. Chyba że chodzi o bezpieczeństwo socjalne. Bezrobocie w tych okolicach znowu podskoczyło do 30 procent. Zawieszenie małego ruchu granicznego z pewnością tej sytuacji nie poprawi. PiS, który kreuje się na partię prorodzinną, skazuje wielu mieszkańców regionu na wegetację, utratę pracy, mniejsze zyski.
W ubiegłym roku Rosjanie wydali w woj. pomorskim i warmińsko-mazurskim 300 mln zł. Jeśli jednak przyjąć na serio argument szefa MSW, że chodzi o bezpieczeństwo, to wątpliwe, aby szlaban uchronił nasz kraj przed ewentualną rosyjską inwazją. Podobnie sprawa miała się z motocyklistami. „Nocne Wilki”, których przejazd przez polskie terytorium okazał się zagrożeniem dla bezpieczeństwa państwa. Za dwa lata w Rosji odbędą się Mistrzostwa Świata w piłce nożnej. Jeśli sprawa nie zostanie uregulowana, to polscy obywatele mogą napotkać na wielkie trudności, aby obejrzeć Mundial z bliska, narażamy się bowiem na reperkusje. Polska jest dziś w Rosji postrzegana jako wróg. Ze smutkiem należy stwierdzić, że ciężko sobie na to zasłużyła. Mały ruch graniczny był wielkim plusem dla zwykłych ludzi, dla obywateli, przedsiębiorstw, dla wszystkich. Cała sztuka polityki polega na tym, żeby najlepiej w ogóle nie mieć wrogów, a jeżeli już, to nie wśród sąsiadów czy bliskich partnerów, a najlepiej gdzieś daleko.
Jarosław Kaczyński zapowiedział swego czasu powstanie Budapesztu w Warszawie. Victor Orban jest dla dużej części polskiej prawicy idolem, symbolem rozgromienia postkomunistów. Jednak przy całym dystansie wobec niego i systemu, który stworzył, cechuje go racjonalna postawa wobec Rosji, nienaznaczona piętnem rosyjskich fobii. Pragmatyczna polityka wobec Rosji powinna być polską racją stanu. To wymaga jednak swoistego przewartościowania świadomości, być może nawet zmianę elit. Straszenie Rosją nadal jest w Polsce w cenie, ze zgubą dla nas samych.
Idol narodowej młodzieży, Roman Dmowski, powiedział kiedyś, że „Wielu Polaków bardziej nienawidzi Rosję niż kocha Polskę”. Jakież to aktualne.
Przemysław Prekiel