Uważam, że ta sprawa nie obeszła się bez gigantycznej łapówki, bo jak nie rozumiesz o co chodzi, to chodzi o pieniądze.
W trybie nagłym, żeby nie było czasu na protesty, PiS wprowadził przepisy dopuszczające wycinanie drzew na własnym terenie.
Nie ma już żadnych formalnych pozwoleń, dużych opłat, zobowiązania do nasadzeń ani wysokich kar, które obowiązywały dotychczas. A przecież osoba, która to forsowała musiała wiedzieć, że w Polsce lasy prywatne tym różnią się od państwowych, że w prywatnych jest niewiele drzew, co niestety widać gołym okiem. Powinna też wiedzieć, że świadomość ekologiczna Polaków jest bardzo niska i że jest to temat prawie nieobecny w szkole w przeciwieństwie do Zachodu Europy.
Efekt: natychmiast w całej Polsce piły poszły w ruch, także w Krakowie, Warszawie, wszystkich miastach i miasteczkach, w których dusimy się od smogu, o czym nareszcie jest głośno.
Logicznie rzecz biorąc, żeby zrównoważyć przyrodniczą rolę dorodnego 50-letniego drzewa liściastego m.in. w oczyszczaniu powietrza, trzeba posadzić ok. 100 młodych drzewek. Można to zrobić na pustkowiu ale nie w miejscu, w którym to dorodne drzewo rosło. Strata jednego wielkiego drzewa jest nieodwracalna, zwłaszcza gdy na miejscu drzewa powstanie wieżowiec jak np. na zreprywatyzowanym a właśnie ogołoconym z drzew placyku przed Urzędem Dzielnicy Śródmieście w Warszawie.
Pamiętajmy przy najbliższych wyborach o tych nienaprawialnych szkodach wyrządzonych nam i następnym pokoleniom przez rząd, posłów i senatorów PiS.
Teresa Jakubowska
Stowarzyszenie RACJONALNA POLSKA