Stale porównuje się PiS-owskie czystki w mediach z czasami Polski Ludowej. Naprawdę pora z tym skończyć. Jest różnica.
Cenzura za czasów PRL nie przeszkodziła wypromować się praktycznie wszystkim gwiazdom "Trójki", czy 90% wybitnych polskich reżyserów legalnie kręcącym za PRL-u antysystemowe filmy z Andrzejem Wajdą na czele. Tak, była cenzura. Często bardzo głupia. Ale był to też system, który był (w porównaniu do czasów obecnych) rajem dla polskiej inteligencji. Nie było dyktatu komerchy, nie było tyle religijnej indoktrynacji, a standardem, który promowały media publiczne nie był Zenek Martyniuk tylko zespół Kombi, 2 plus 1, czy Czesław Niemen.
I dzięki temu "Trójka" w ogóle zaistniała.
Po drugie: cenzura bynajmniej nie skończyła się po roku 89'. Przyjęła po prostu inną formę. Odtąd finansowano tylko to, co wpisywało się w kapitalistyczny model kultury jako rozrywki. I dlatego póki na nogi nie stanął państwowy PISF to największym osiągnięciem kina III RP były filmy Kiler i Kiler-ów 2-óch.
Cenzura nie jest czymś dobrym i zawsze potrzebujemy zarówno inicjatyw oddolnych, jak i mądrego mecenatu państwa. Ale udawanie, że po 1989 r. nie było cenzury i że nie ma jej w realiach drapieżnego, neoliberalnego rynku to zwyczajne kłamstwo. PiS-owska cenzura jest głupia i niezdarna, rzuca się w oczy. Ale ile cenzury trzeba było zastosować by móc w Polsce przeprowadzić te wszystkie złodziejskie prywatyzacje, te wszystkie eksmisje i zrealizować cały demontaż państwa???
To zostawiam waszej wyobraźni.
Tymoteusz Kochan (Facebook)