Zaakceptowaliśmy już na Zachodzie trwałą biedę zdeklasowanych ludzi, mury na granicach i topienie uchodźców, wojny napastnicze o surowce, miliony zabitych destrukcją zdrowia publicznego, fakt że będzie trudno zdobyć opał i ogrzać się zimą, galopujące rozwarstwienie...
I wszystko dlatego, że część ludzi pracy dalej wierzy, że zdąży załapać się do grona milionerów. To jest właśnie najgorsze. Nie przemoc ze strony klas panujących, która jest przewidywalna, widzialna i oczywista. Ale katastrofalny brak solidarności w obliczu mikrofurtki na bogactwo dla garsteczki ludzi.
Jeśli lewica ma do czegoś dojść, to jest to podstawowe pole walki. Nie tylko wielki kapitał, ale również zdemoralizowana klasa pracująca gotowa sprzedać swoich za szansę - z reguły iluzoryczną - na akces do elit. Jedność proletariatu dopiero się wywalcza, także walcząc z tymi, którzy przeciwko niej działają. Zbyt często wszyscy trafiają do jednego worka z napisem ofiary.
Tymoteusz Kochan - Facebook 18.09.2022