A przecież „oczywistą oczywistością”, jako rzecze Jarosław Kaczyński, jest to, że zgoda na ten Kongres z udziałem „premiera rządu na uchodźctwie” Ahmeda Zakajewa znów wznieci falę rusofobii w Polsce, tak sprytnie wykorzystywanej przez prezesa PiS i jego popleczników i skomplikuje trudny rozwój poprawy stosunków polsko-rosyjskich.
Kongres Narodu Czeczeńskiego był wielką mistyfikacją. Tę szumną i dumną nazwę nadano bowiem spotkaniu – jak donosiły media – około 100 Czeczenów o różnym statusie uchodźczym, czy emigracyjnym i kibicujących im „niezależnym dziennikarzom”.
Wśród obecnych Czeczenów nie wszyscy byli zwolennikami Zakajewa. Kongres stał się pretekstem do licznych dyskusji, wywiadów, oświadczeń prasowych i telewizyjnych, chwalących dążenia Czeczenów do niepodległości i pouczających Rosję o konieczności przestrzegania praworządności, praw człowieka i wyrażenia zgody na separację Czeczenii od Federacji Rosyjskiej. Znawcy problematyki czeczeńskiej podkreślali przy okazji jednak, że Zakajew i jego emigracyjny rząd w Londynie reprezentuje jedynie nieliczną grupę spośród 100 tysięcznej rzeszy uchodźców i emigrantów czeczeńskich.
Zakajewowi zależało na przyjeździe do Polski na wspomniany Kongres, by nagłośnić sprawę utworzenia wolnej i suwerennej Czeczenii (Iczkenii) i to udało mu się w pełni uzyskać, przy pomocy polskich środków masowego przekazu.
Rosja, jak było do przewidzenia, przypomniała rządowi polskiemu o międzynarodowym nakazie aresztowania Zakajewa i o swym żądaniu jego ekstradycji. Rząd premiera Tuska przewidział to wszystko i w sposób „przebiegły” ukartował śmieszny scenariusz, który miał zadowolić wszystkie zainteresowane Kongresem strony. A więc: jest zgoda na Kongres i przyjazd Zakajewa, co miało świadczyć o nieprawdziwości zarzutów serwilizmu wobec Rosji. Punkt dla rządu. Zgodnie ze scenariuszem, policja zatrzymuje Zakajewa, a prokuratura wnioskuje o jego 40-dniowy areszt. Punkt dla Rosji. Sąd odrzuca wniosek prokuratury. Zwalnia Zakajewa i pozwala mu wyjechać z Polski. Rosja składa wniosek o ekstradycję. Zakajew ogłasza, że zamierza znów przyjechać do Polski (w celu – jak wyżej). Polskie MSZ ostrzega Zakajewa, w razie przyjazdu do Polski grozi mu areszt. Punkty dla Polski i Rosji. Polska dwukrotnie odwołuje się od decyzji sądu i ogłasza, że zamierza wszcząć postępowanie ekstradycyjne. Punkt dla Rosji i itd. Wreszcie, ostatecznie, polski minister sprawiedliwości i ogłasza, że niezależnie od decyzji sądu, ostateczna decyzja w sprawie ekstradycji, zgodnie z polskim prawem, należy do niego. Stąd wniosek, który wielokrotnie podkreślał w swych wystąpieniach telewizyjnych poseł SLD, Ryszard Kalisz, że Polska w żadnym wypadku nie zgodzi się na ekstradycję Zakajewa. A więc, według „strategii” PO „i wilk syty, i owca cała”. Czy to nie cyrk?
We wstępie tego tekstu wyraziłem zdziwienie, że nikt publicznie nie zakwestionował celowości zorganizowania Kongresu Narodu Czeczeńskiego w Polsce. Już po tym Kongresie wprawdzie uczynił to, o ile się nie mylę, jako jedyny w Polsce, profesor Jan Widacki . Pisał w „Przeglądzie”: „Zgoda na odbycie tego Kongresu jest jakimś politycznym szaleństwem, które znów popsuje nam stosunki z Rosją, nie poprawi też naszego wizerunku w Unii Europejskiej. Rząd Platformy chce, zdaje się, koniecznie udowodnić, że Polska nie jest tym kondominium, o którym mówił Jarosław Kaczyński”. Mnie też się tak wydaje. W pełni zgadzam się z profesorem, że cena, która płaci PO za wykazanie, że Kaczyński nie ma racji, jest zbyt wysoka i sprzeczna z polską racją stanu.
Czy naprawdę należy tak bardzo poważnie traktować wszystko, co Kaczyński powie i bać się tego? Przecież nikt w Polsce, ani zagranicą, spośród ludzi racjonalnie myślących, czy kierujących się zdrowym rozsądkiem, nie będzie twierdził, że Polska jest obecnie kondominium rosyjsko-niemieckim. Tego rodzaju twierdzenie może być tylko wytworem nienawistnej, chorobliwej wyobraźni. A jeśli idzie o serwilizm, to warto przypomnieć, że szczytem serwilizmu Polski wobec USA był okres rządów premiera i prezydenta – braci Kaczyńskich.
Sądzę, że Polska jest dziś nienajlepiej rządzonym krajem. Niejednokrotnie bardzo krytycznie pisałem m.in. o polityce zagranicznej realizowanej przez R. Sikorskiego. Nie mam jednak wątpliwości, że Polska jest obecnie wolnym i suwerennym państwem.
W maju br. opublikowałem artykuł: „Jeśli nie teraz, to kiedy?” Wyraziłem w nim nadzieję na podjęcie, po katastrofie smoleńskiej, przez Rosję i Polskę wspólnych działań dla pełnej normalizacji stosunków i partnerskiej współpracy, służącej interesom obu państw i całej Europie. Sądzę, że zarówno rządom w Polsce i Rosji nadal przyświeca ten cel. Na drodze do niego piętrzą się trudności, dotyczące np. śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej, czy umowy gazowej. Mam nadzieję, że kiedy tekst ten się ukaże w druku umowa będzie już podpisana. Wierzę, że trudności te zostaną przezwyciężone, że wzrastać będzie wzajemne zaufanie, w imię wspólnego nadrzędnego celu. Nie mam wątpliwości, że zdecydowana poprawa stosunków polsko-rosyjskich i wzajemnie korzystna współpraca to realizacja jednego z głównych narodowych interesów Polski.
Marian Dobrosielski
22 września, 2010