W czasie jednego ze spotkań z dziennikarzami, bodajże cztery lata temu, zapytałem premiera Donalda Tuska na temat planów po Euro 2012, bowiem wówczas horyzont rozwoju dla Polski w planach rządu i wypowiedziach jego przedstawicieli się zamykał. Przyznam, że nie byłem zaskoczony odpowiedzią, a w zasadzie jej brakiem. Już wtedy bowiem rząd PO takich planów nie miał. Dziś, jak się domyślam, także ich nie ma.
Nie włączę się tutaj jednak do chóru krytyków rządu szczególnie aktywnych w ostatnich tygodniach, bo jak pokazały liczne przykłady, wskazywane błędy i niedociągnięcia nie były w znacznej części uzasadnione. Choćby krytyka ze strony ugrupowań poprzedniej koalicji, którzy „równo pojechali” po premierze i jego współpracownikach. Warto przypomnieć, że zasadniczy projekt udziału Polski w Euro 2012 powstał pod ich rządami.
Sprawa jest inna i poważniejsza. Otóż Polska po transformacji od 1990 roku rozwija pod rządami kolejnych koalicji zarówno prawicowych jak i lewicowych, bez planu rozwoju. Załatwiono kilka zasadniczych spraw: wyprowadzenie wojsk obcych, wejście do NATO i UE, powszechną prywatyzację i nową Konstytucję. Reszta idzie w zasadzie żywiołowo, planowanie zarzucono, choć robi je cały cywilizowany świat, w odrazie do okresu minionego. Od czasu do czasu zdarzy się jednak coś takiego, jak Euro. Gdyby przyjąć pozytywny wpływ Euro na Polskę, to należałoby już dziś zacząć intensywnie walczyć na forum międzynarodowym o organizację kolejnej olimpiady letniej bądź zimowej lub mistrzostw świata w piłce nożnej. Taka impreza może dać nam kolejnego, solidnego „kopa” do przodu.
Jak pokazuje praktyka rewolucji technologicznej, świat od kilkudziesięciu lat rozwija się impulsowo pod dyktando najbardziej cywilizowanych (czy zawsze?) centrów, do których dostosowują się peryferia.
Polska na przełomie wieków miała kilka okazji, aby z tej prawidłowości skorzystać. Wystarczy wymienić nowe technologie w ramach NATO, fundusze na infrastrukturę w ramach Unii Europejskiej i teraz nowe inwestycje i nowe obyczaje cywilizacyjne w ramach EURO 2012. Tego odwrócić już się nie da, technologie i infrastruktura pozostaną, a nowe, nie zawsze najlepsze obyczaje, przetrawiać będziemy przez, co najmniej pokolenie. Faktem jest jednak, że one się upowszechnią i zbliżą nas do cywilizacji zachodniej.
Polskim problemem pozostaje, jak ta wymiana doświadczeń, która jest ruchem dwukierunkowym zaowocuje w Europie. Jakie i które polskie obyczaje i doświadczenia znajdą zrozumienie i zastosowanie w kulturze europejskiej i światowej. W dobie globalizacji każdy ma szansę wywrzeć wpływ na świat wokół. Czy skorzysta z tego Polska?
Podsumowania i oceny Euro będą dokonywane najwcześniej za miesiąc. Cieszy mnie jednak już dziś, że wątek polityczny zszedł na drugi plan, wszyscy politycy czują się dziś, jak widać po wielu wypowiedziach, bardziej kibicami, niż stronnikami którejś z opcji politycznych czy ideowych. To dobrze, ale wrócić trzeba będzie za miesiąc do normalnego życia i jako otwarte pozostanie pytanie, co nam z tego pozostało?
Wówczas będzie czas na podsumowania i wnioski. Trzeba sobie będzie wiele powiedzieć – może również wiele nieprzyjemnych słów.
Andrzej Ziemski