Dekomunizacja prawdy historycznej
Przemysław Prekiel
Sejm RP przyjął tzw. ustawę dekomunizacyjną. Z ulic polskich miast mają zniknąć nazwy – według IPN – propagujące komunizm. W Sejmie nie znalazł się ani jeden poseł, który zagłosowałby przeciwko ustawie. Z ulic ma zniknąć ok. 1400 nazw, które nawiązują do okresu Polski Ludowej. Historię zawsze piszą zwycięzcy. Jak to będzie wyglądać w praktyce? Za wprowadzenie zmian odpowiadać będą samorządy, a ściśle rzecz biorąc, wojewodowie z nadania PiS. Jeśli wojewoda uzna, że patron np. nowej ulicy nawiązuje do komunistycznej symboliki, to po zasięgnięciu opinii IPN, będzie mógł unieważnić uchwałę samorządu. Jednak tylko wtedy, gdy IPN potwierdzi niezgodność nazwy lub patrona z ustawą. Jeśli samorząd po uchyleniu uchwały nie nada nowej nazwy w terminie trzech miesięcy, to zrobi to za niego wojewoda. Za projektem dekomunizacyjnym stoi senator PiS, Robert Mamątow, który przyznaje, iż znał wielu porządnych ludzi z PZPR. Zapewne chodzi o tych, którzy dziś są w partii Jarosława Kaczyńskiego. Ci, którzy nie wyparli się swoich życiorysów, nie są godni miana porządnych. Oprócz zmian ulic, IPN domaga się zburzenia pomników wdzięczności żołnierzom Armii Czerwonej, których uważa za nowych okupantów.
Więcej…
|
Chrzest Mieszka czy chrzest Polski? Fakty i mity
Lech Kańtoch
Każdy student pierwszego roku historii dowiaduje się, że w zamierzchłych czasach „albo coś było albo nie było”, bo źródła są niepewne, innych brak. Jest to też często efekt „polityki historycznej” uprawianej przez jakiś podmiot: państwo, partię czy instytucję społeczną. Słyszy również, że „fakt historyczny jest konstrukcją naukową”. Bo podawane informacje to wynik ustaleń uczonych.Tak jest z zapowiedzianą na 15 kwietnia 2016 r. 1050 rocznicą chrztu Mieszka i chrztu Polski. Głos w sprawie mają zabrać główni beneficjenci wydarzenia, czyli hierarchowie Kościoła katolickiego. Uroczystość obiecał zaszczycić sam prezydent Andrzej Duda[1].
Więcej…
Adam Smith contra PiS [1]
Zdzisław Bombera
Wybitny teoretyk ekonomii, Anglik z języka, Szkot z pochodzenia, wprowadził do obiegu pojęcie niewidzialnej ręki: „jakaś niewidzialna ręka kieruje nim – działalnością człowieka – tak, aby zdążył do celu, którego wcale nie zamierzał osiągnąć. Społeczeństwo zaś, które wcale w tym nie bierze udziału, nie zawsze na tym źle wychodzi” [2]. Trywializując w jakimś sensie to Smith-sowskie odkrycie, można powiedzieć, że działaniami człowieka w gospodarce rządzi niewidzialna ręka ludzi mimo ich woli i świadomości. Jest to rezultat – jakby powiedział O. Lange, wynikiem splotu działań ludzkich. Posłowie PiS postanowili obalić dogmat Smitha i na dowód tego wzięli sprawy w swoje ręce.
Więcej…
Pomiędzy KOD-em a PiS-em
Przemysław Prekiel
Od ponad dekady spór polityczny w Polsce rozgrywał się między dwiema partiami, które wyrosły z jednego, solidarnościowego pnia – PO i PiS. Ten jałowy spór, który dotyczył przede wszystkim personaliów i ambicji liderów, spowodował powstanie bipolarnej sceny politycznej. Dziś ten spór poniekąd się kończy i zastępują go konflikty na linii PiS-KOD. To zjawisko bardzo niebezpieczne dla lewicy i jej tożsamości.
Więcej…
Parlamentarna monotonia
Janina Łagoda
Sytuacja paradoksalna, bo wbrew temu, co dzieje się pod sejmową kopułą i dociera do wyborców, a sensacja goni sensację, to w rzeczywistości parlament stał się jednostajnym maneżem wzajemnych licytacji dwóch partii: zwycięskiej – Prawa i Sprawiedliwości (PiS) oraz przegranej – Platformy Obywatelskiej (PO), która z koalicyjnym Polskim Stronnictwem Ludowym (PSL) zakończyła z końcem ubiegłego roku ośmioletnie rządy. Pozostałe ugrupowania, okupujące elektorskie ławy, tj. Kukiz´15 i Nowoczesna, ale i PSL również, stały się jedynie przystawkami w zasadniczym werbalnym pojedynku: PiS-PO. Ten bezsensowny spór przełożył się zarówno na samopoczucie rodaków, jak i na nasze międzynarodowe relacje. Przykładów mnogość, zaś konstruktywnych relacji, jak na lekarstwo. Kierat nie wyhamowuje i w jednostajnym rytmie napędza żarna mielące dotychczasowe reguły funkcjonowania państwa. Nowe komponenty dodawane do tego urobku tchną kontrowersjami. Adwersarze pozostają przy swoich zdaniach, bo taki ich model konsensusu, nieskażony kompromisem.
Więcej…
Marzy mi się partia pracy
Z Włodzimierzem Czarzastym – przewodniczącym Sojuszu Lewicy Demokratycznej rozmawia Przemysław Prekiel
Jesteś tym przewodniczącym SLD, kiedy to partia znalazła się poza Sejmem, w najtrudniejszej dla siebie sytuacji. Wnioski z tej porażki zostały już wyciągnięte?
Wyciągam te wnioski i wiem, że obciążanie porażką SLD, dwoma wydarzeniami i dwiema paniami, Magdaleną Ogórek i Barbarą Nowacką, jest bardzo uproszczone. Przedstawimy raport, który pokażemy na Konwencji SLD między 15 maja a 1 czerwca, który będzie opisywał przyczyny porażki i tych wyników SLD, które mamy w tej chwili. Ten raport jest w trakcie tworzenia, przedstawimy go przy okazji raportu o stanie partii. Tych przyczyn porażki jest sporo. Pierwszym problemem, jaki zauważam, to jest problem z lewicą w ogóle w Europie i programu europejskiej lewicy oraz nieumiejętnością jej poradzenia sobie z takimi zjawiskami, jak emigracja. Z jednej strony lewica powinna mieć jasny przekaz – zapraszamy wszystkich i pomagamy wszystkim w trudnej sytuacji. Z drugiej strony, i o tym powinna lewica pamiętać, po to jest UE, żeby w takich sytuacjach zachować mądre i otwarte stanowisko. Okazuje się jednak, że instytucje europejskie, nie są na to przygotowane. Konsekwencje emigracji widzimy dziś w Niemczech, w Belgii, w Szwecji. I tu jest pierwszy dylemat, z którym jako lewica musimy sobie poradzić. Popełniliśmy jako SLD sporo własnych błędów, tego nie da się ukryć.
Więcej…
Rosja, historia i przyszłość
Rozmowa z dr. hab. Adamem Bobrykiem z Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach
Jaka jest rosyjska dusza? Są jakieś podobieństwa do naszej?
Na pewno jest wiele różnic, ale w zakresie mentalności, systemu wartości, postaw, zachowań, jest ich mniej niż np. w przypadku Niemców. Wśród Polaków niejednokrotnie da się wyczuć pewną tendencję do wyższej oceny własnego zachowania, czy kapitału kulturowego. Podobne podejście przejawia się również u Rosjan. Oczywiście inne są motywy, źródło pozytywnej samooceny, czy pewne wzory zachowań społecznych. Wbrew pozorom Rosjanie stawiają na racjonalność. Są dość łatwo przewidywalni. Wśród polskich elit politycznych dominuje niestety niechęć do zrozumienia rosyjskiej specyfiki. Dość często możemy tam spotkać się z komunikowaniem nie wprost. Poza tym silnie zakorzenione są u nas stereotypy dotyczące Rosjan. Zrozumienie utrudnia też występujący u nas konserwatyzm myślowy. Niedostrzeganie zmian. Posługiwanie się pojęciami sprzed kilkudziesięciu lat. Pamiętajmy też o wielu różnicach, które występują w samym kraju.
Więcej…
Parlamentarne szranki
Janina Łagoda
Wyborcza rachunkowość nie budzi wątpliwości. Po jednej stronie zasiedli przedstawiciele ugrupowań politycznych spiętych wspólnym mianownikiem zjednoczonej prawicy, mającej 235 posłów. Przeciwwagą dla nich jest 225 posłów reprezentujących pozostałe komitety wyborcze, w tym 4 niezależnych deputowanych oraz przedstawiciel mniejszości niemieckiej. Podobny układ sił zapanował w senacie. Tak więc zwycięzcy posiedli zdolność do samodzielnego wyłaniania rządu, co już skutecznie wykorzystali. Do pełni szczęścia, tj. decydowania o kształcie ustawy zasadniczej brakuje niewiele. W systemach demokratycznych rzecz to normalna.
Więcej…
Szukać tego, co nas łączy na lewicy
Rozmowa z prof. Tadeuszem Iwińskim wieloletnim posłem (1991-2015) i działaczem SLD
Co dalej z SLD? Czy partia jest jeszcze w stanie skusić czymś wyborców?
Ostatnie wybory parlamentarne to największa klęska lewicy w historii III RP. Jest ona tym bardziej dotkliwa, że choćby ze skromnym udziałem lewicy w Sejmie, bylibyśmy w stanie zatrzymać PiS, które nie miałoby bezwzględnej większości. Nie mogłoby w sporym stopniu czynić tego, co obserwujemy dziś. Za to wszyscy ponosimy część odpowiedzialności, w największej jednak mierze konkretni ludzie z kierownictwa. Przeważył pogląd, aby iść w szerokiej formule i jako koalicja, co wymagało uzyskania ponad 8% głosów, ale gwarantowało subwencję z budżetu państwa. Opowiadały się za tym mniejsze ugrupowania, a w Sojuszu to rozwiązanie forsował zwłaszcza sekretarz generalny, ale także np. pierwszy szef naszego sztabu wyborczego, lider organizacji mazowieckiej. Sam byłem zwolennikiem tego, aby Zjednoczona Lewica, ze względu na bezpieczeństwo formacji (uwzględniając przy tym negatywne doświadczenia polskiej prawicy – „Ojczyzny” z 1993 r. i AWS Prawicy z 2001r.– oraz analogie z Turcji, gdzie obowiązuje próg 10%) poszła do wyborów jako komitet wyborczy (np. tak, jak Kukiz’15). Wówczas wystarczyło przekroczyć próg 5%, choć nie byłoby subwencji. Nawet przy naszym słabym wyniku, 7,55% głosów, dysponowalibyśmy ok. 30 mandatami ( więcej niż Nowoczesna), mając gwarancję obecności w mediach i kilku milionów złotych rocznie na klub parlamentarny. Uznano jednak, że to wariant defensywny, a nie ofensywny i wiemy, jak to się skończyło. Okazał się po prostu śmiertelnie ryzykowny! Mówię o tym otwarcie, jako zwolennik tezy Kennedy’ego, że „lepsze są nieprawdziwe prawdy, niż nieprawdziwe iluzje”.
Więcej…
|
|