Wojciech Jaruzelski w innej perspektywie
Edward Karolczuk
W oficjalnym dyskursie o Wojciechu Jaruzelskim (1923-2014) funkcjonuje kilka obiegowych opinii-stereotypów. Zwłaszcza dla zagorzałych antykomunistów Polska Rzeczpospolita Ludowa nie była krajem suwerennym lecz całkowicie zależnym od ZSRR. W. Jaruzelski był zatwardziałym komunistą, a stan wojenny wprowadził w celu obrony socjalizmu. Do wprowadzenia stanu wojennego został zmuszony przez ZSRR. Ale czy to wszystko odpowiada rzeczywistym stosunkom politycznym.
O Jaruzelskim jako osobie
Wojciech Jaruzelski, gdy był u władzy, przedstawiał się jako silny, mocny człowiek. Uchodził za humanistę wśród wojskowych i człowieka pedantycznego. W najgorętszym politycznie okresie udało mu się skupić w swoim ręku ogromną władzę, został I sekretarzem Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (PZPR) i premierem, a na odchodne jeszcze prezydentem. Przedstawiał się jako człowiek wierny socjalizmowi i wspólnocie państw socjalistycznych Jeszcze w latach 80-tych dwudziestego wieku starał się rozwiewać wszelkie wątpliwości, co do swojej ideowości, zaangażowania i siły wewnętrznej. Prezentował siebie jako egzekutora wyroków historii na kapitalizmie, ale jednocześnie elastycznego polityka. Usprawiedliwiając wprowadzenie stanu wojennego W. Jaruzelski powiedział: „Tak, jak nie ma odwrotu od socjalizmu, tak nie ma powrotu do błędnych metod i praktyk sprzed sierpnia 1980 roku. Podjęte dziś kroki służą zachowaniu podstawowych przesłanek socjalistycznej odnowy. Wszystkie doniosłe reformy będą kontynuowane w warunkach ładu, rzeczowej dyskusji i dyscypliny. Odnosi się to również do reformy gospodarczej”[1].
Więcej…
|
Larum grają
Janina Łagoda
Bakcyl atakuje. W dniu 4 marca 2020 roku do publicznej wiadomości został przekazany oficjalny komunikat o stwierdzeniu koronawirusa (choroba COVID-19 wywołana wirusem SARS-CoV-2) u jednego z mieszkańców województwa lubuskiego. Do tej chwili kraj nasz pozostawał jedną z nielicznych enklaw wolną od niego, aczkolwiek atmosfera podejrzeń o możliwości tajemnego grasowania gęstniała. Służby medyczne i te odpowiedzialne za bezpieczeństwo w międzynarodowym ruchu osobowym nie próżnowały, realizując swoje zadania wynikające z obowiązujących przepisów. Intensywnie też pracowali politycy, mnożąc w nieskończoność wątpliwości mniej lub bardziej słuszne, zapominając swoim zwyczajem o rzeczowych sposobach ich uzasadniania, bo to z natury sprawa trudna, wymagająca zastanowienia się, analiz, konsultacji z fachowcami etc., co z reguły osłabia spektakularność wygłaszanych oracji. Były to pojedynki między opozycją a rządzącymi, tak, jakby ów wirus posiadał legitymację partyjną, raz niewygodną dla jednej strony sceny politycznej, innym razem dla drugiej. Bardziej przypominało to wróżbiarstwo, niźli autentyczną troskę o interes mieszkańców kraju czynami popartą. Zabrakło empatii i wspólnego działania, a czas umykał. Jedni i drudzy usiłowali coś robić, ale był to zwyczajny taniec nad brzegami kanionu bez widoku na bezpieczne ich połączenie.
Więcej…
Gardzenie opozycją
Janina Łagoda
Powyborczy parlamentarny układ różnymi konfiguracjami się mieni. W ostatnim rankingu kolejny raz z rzędu liderem, wprawdzie skromnym wobec sumy urnowego dorobku rywali, okazała się prawa i sprawiedliwa partia. Nie sposób tego kwestionować, ale też nie wolno przechodzić nad tym do porządku dziennego, bo rządy tego ugrupowania w poprzedniej kadencji wygenerowały pesymistyczną wizję Rzeczpospolitej. Początek nowego rozdania konserwuje kontynuowanie tej tendencji, a Nowogrodzka swoim zwyczajem traktuje głosy innych jak smog zatruwający oddech jej rzekomo ideowym, ale chciejstwem podszytym przesłaniom. Arogancja przybrała chorobowe objawy zatracenia realności w zarządzaniu organizmem państwa. Gruboskórność spowiła nienawiść do otoczenia, a zwłaszcza płynących stamtąd racjonalnych podpowiedzi i to nie tylko autorstwa rodzimych eksperckich gremiów, ale i tych o wymiarze międzynarodowym, jak Unia Europejska (UE) czy Rada Europy (RE).
Więcej…
Dialog społeczny ciągle kuleje
Z Andrzejem Radzikowskim przewodniczącym Ogólnopolskiego Porozumienia Związków zawodowych rozmawia Przemysław Prekiel
Jest Pan nowym przewodniczącym OPZZ. Przez lata był Pan zastępcą Jana Guza, który odszedł do nas przedwcześnie. Jaka to była postać dla ruchu związkowego?
Jan Guz był wyjątkową postacią ruchu związkowego. Posiadał dużą charyzmę i wrażliwość. To powodowało, że dobrze identyfikował problemy pracownicze i skutecznie działał na rzecz ich rozwiązywania. Był postacią wyrazistą. Wypracował sobie duży autorytet zarówno w środowisku związkowym jak i partnerów społecznych. Był aktywny i rozpoznawalny zarówno w Polsce jak i w środowisku związkowym Europy.
Jak wygląda dziś kondycja OPZZ? Ilu liczy członków?
Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych nie zrzesza członków indywidualnych, tylko związki zawodowe ze wszystkich sektorów gospodarki i sfer funkcjonowania państwa. Organizacje należące do OPZZ skupią ponad 541 tys. czynnych zawodowo pracownic i pracowników. Kondycja naszej Konfederacji jest stabilna. Posiadamy dobry program będący odpowiedzią na oczekiwania środowisk pracowniczych. Cieszymy się autorytetem zarówno wśród partnerów społecznych jak i polityków.
Więcej…
Parlamentarne aukcje
Janina Łagoda
Wyborczy czas pierzchnął, a umysły wybrańców ludu pod kopułą na Wiejskiej zasklepiła samolubna jałowa dysputa o siedliskowych konfiguracjach, odkładająca na później realizację oczekiwań wyborców. Maksymalne wykorzystanie przez prezydenta RP, może w nakazowym prezesowskim trybie, konstytucyjnego terminu zwołania pierwszego posiedzenia Sejmu i Senatu (wybory odbyły się 13.10., zaś inauguracyjne obrady Izb dopiero 12.11.2019 r.), jest niczym innym jak wsparciem ekstensywnego tempa zajmowania się przez rządzących realnym rozwiązywaniem problemów państwa. I tym razem górę wzięły frakcyjne rozgrywki, jak to drzewiej bywało w Rzeczpospolitej.
Więcej…
2020. Budujmy mosty, a nie mury
Andrzej Ziemski
Polskie elity polityczne w ostatnim tysiącleciu uprawiały politykę budowania murów na Wiśle i powstrzymywania marszu żywiołu wschodniego na zachód, a żywiołu zachodniego na wschód. Owocowało to wielkimi tragediami dla naszego narodu i okresami przerw w ciągłości historycznej państwa. Mimo, że myśl polityczna suwerenności i niezależności polskiej przetrwała, m.in. dzięki mądrości i odwadze twórców PPS już w XIX wieku, to widać dziś w okresie narastającej globalizacji, że wyczerpały się możliwości dalszego uprawiania polityki powstrzymywania. Jest ona już dziś powodem poważnych nieporozumień i konfliktów na linii Wschód – Zachód. Ważne, że problem ten nie dotyczy wyłącznie Polski, ale rzutuje na naszą przyszłość, stabilność i strategie rozwoju.
Nasze społeczeństwo pyta dziś o możliwość planowania przyszłości, gwarancje życia w pokoju i przetrwania biologicznego w związku z zaostrzającą się sytuacją międzynarodową. Tym bardziej, że jest karmione m.in. przez rządowe media wizją nieuchronnej konfrontacji wojennej i konieczności poświęcenia się w imię nie swoich interesów.
Więcej…
Wykładnia genezy II wojny światowej Władimira Putina (dokumentacja)
Kolejne, mało przyjemne dla polskich uszu wypowiedzi Władimira Putina na temat sytuacji w Europie w przededniu II wojny światowej nie są przypadkiem, czy efektem jakiegoś przypływu emocji rosyjskiego prezydenta. Stanowią odpowiedź na politykę historyczną, w tym prowadzoną na szczeblu międzynarodowym, przez polskie władze od wielu lat. Ich celem nie jest przy tym doprowadzenie do jakichś istotnych przewartościowań w Polsce. Wręcz przeciwnie – adresatami wypowiedzi Putina nie byli, wbrew pozorom, Polacy. Polsce w Rosji od dłuższego już czasu nikt nie poświęcał większej uwagi. Elity władzy w Moskwie pogodziły się z tym, że u jej zachodnich granic istnieje państwo średniej wielkości i niewielkiej obecnie wagi na arenie międzynarodowej, które prowadzi politykę zagraniczną będącą wypadkową instrukcji zza oceanu i lokalnych fobii. Nikt specjalnie nie przejmował się kolejnymi wypowiedziami polskich polityków czy mediów na temat Rosji, bo po prostu zdawano sobie sprawę z ich relatywnie niewielkiego rezonansu. Nikt też nie próbował działań i oświadczeń strony polskiej jakoś kontrować. Od zasady tej odstąpiono w ostatnich dniach grudnia 2019 roku. O roli Polski w historii najnowszej dużo i bez żadnej wyrozumiałości mówił Władimir Putin.
Więcej…
Po co Putin atakuje Polskę?
Robert Walenciak
Czas między Świętami a Nowym Rokiem zdominował, przynajmniej w Polsce, prezydent Putin. A to za sprawą swych wypowiedzi na temat przyczyn II wojny światowej, polityki II RP i ambasadora RP w Berlinie Józefa Lipskiego. Że wszystkiemu winien był pakt monachijski z 1938 roku. Że Polska z Hitlerem była ręka w rękę. A Lipski to "łajdak i antysemicka świnia" - wołał. To powtarzał kilkakrotnie, żeby broń Boże nikomu to nie umknęło. I teraz nasuwa się pytanie: po co to robił? Po co nakręcał tę werbalną wojnę z Polską? Po pierwsze - bo chciał. Po drugie - bo mógł. Ale - dlaczego chciał? Jest kilka prób odpowiedzi na to pytanie, Interia je zresztą wyliczała.
Więcej…
|
|
|
|
JPAGE_CURRENT_OF_TOTAL |