Janusz Palikot stwierdził ostatnio, że „płaca minimalna to populizm”. Kiedy Twoje drogi rozeszły się z liderem ruchu swojego imienia?
W dniu 1 maja 2012 r. na Kongresie w Warszawie Ruch Palikot ogłosił XXI Postulatów „Korekty Kapitalizmu”. Janusz Palikot jako przewodniczący nie starał się, aby partia dążyła do realizacji tych postulatów. Poparcie reformy emerytalnej w tym podniesienie wieku emerytalnego do 67 roku życia było posunięciem skrajnie liberalnym. Na kongresie w Łodzi w dniu 9 grudnia 2012 r. zadałem osobiście Januszowi Palikotowi pytanie - dlaczego zgodził się na podwyższenie wieku emerytalnego? Odpowiedział, że bez poparcia Ruchu Palikota i tak by zostało to przegłosowane, a tak jest szansa, aby coś więcej „ugrać” np. sprawę dziedziczenia składki, czy też darmowe badania po 60 roku życia.
Moje propozycje, co do realizowania przez partię Ruch Palikota spraw najważniejszych, a które były głoszone na kongresie w maju - a mianowicie rozwiązanie sprawy umów śmieciowych, spraw związanych z bezrobociem, spotykały się na zebraniach partii z wyraźną niechęcią. Przez ponad rok przynależności do partii byłem wręcz osamotniony w kwestii obrony najsłabszych - pracowników i bezrobotnych. Później dotarło do mnie, iż członkowie partii nie są wcale zainteresowani realizacją tych postulatów.
Po sprawie związanej z poparciem reformy emerytalnej zacząłem się zastanawiać nad dalszą przynależnością do partii. Dodatkowo w dniu 17 stycznia 2013 r. zgłosiłem na zebraniu partii zgodnie z porządkiem obrad zastrzeżenia do wadliwego moim zdaniem Programu dla Małych i Średnich Przedsiębiorców. Program ten uwzględnia liberalizację przepisów prawa pracy - zliberalizowanie zasad zwalniania pracowników, zniesienie okresu ochronnego pracowników w wieku przedemerytalnym oraz zlikwidowanie ochrony przed zwolnieniem z pracy funkcyjnych działaczy związkowych. Po moim wystąpieniu przewodniczący Okręgu Ruchu Palikota w Łodzi stwierdził, iż dla niego Kodeks Pracy mógłby nie istnieć. To był ostatni „gwóźdź”, który spowodował, że zdecydowałem się zrezygnować z członkostwa w partii Ruch Palikota.
Ruch Palikota prowadził dziwną grę przeistaczając się z partii głoszącej hasła lewicowe w partię popierającą kapitalistyczny wyzysk.
Jego słowa są pokłosiem listu, jaki wystosował mało komu znany prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, Cezary Kaźmierczak, który „ma w dupie to jaką związkowcy chcą mieć płace minimalną”. Arogancja i buta, czy może dobrze znana retoryka?
- Prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Cezary Kaźmierczak jest jednym z kapitalistów dążącym do tego, aby pracodawcy bogacili się kosztem pracowników. Dla niego podwyższenie minimalnego wynagrodzenie będzie przyczyną do jeszcze większego bezrobocia, a umowy śmieciowe i ich oskładkowanie spowodują rozwój tzw. szarej strefy. Niestety Janusz Palikot pochwala takie rozwiązania - nagle z człowieka, który walczył o prawa i godne życie społeczeństwa zmienił się na człowieka propagującego tzw. krwiożerczy kapitalizm. Nie mogę się z tym pogodzić.
Komitet Obrony Pracowników, którego jesteś członkiem, powstał również dlatego, aby przeciwstawić się pracodawczej hegemonii. Ludzie chętnie się organizują?
- Do Stowarzyszenia „Komitet Obrony Pracowników” trafiłem nie bez przypadku. Interesowały mnie zagadnienia związane z nieprzestrzeganiem praw pracowniczych w szczególności kwestia umów cywilnoprawnych. „Komitet Obrony Pracowników” zajmuje się nie tylko sprawami pracowniczymi. W obszarze naszego zainteresowania znajdują się również sprawy osób bezrobotnych, osób niepełnosprawnych, bezdomnych, i zagrożonych wykluczeniem społecznym.
„Komitet Obrony Pracowników” nie powstał tylko dlatego, aby się sprzeciwić pracodawczej hegemoni. Stowarzyszenie ma również na celu uświadomienie ludziom, że powinni również sami podejmować walkę o swoje prawa, nie godzić się na wyzysk. Ludzie chętnie się organizują, mamy już sporo członków i wiele oddziałów w kraju.
Przedsiębiorcy, jak wykazały kontrole Państwowej Inspekcji Pracy, winni są pracownikom już ponad 200 mln zł. To wynika też ze słabości związków zawodowych czy polskiego prawa?
- Państwowa Inspekcja Pracy mimo tego, że jest organem nadzoru i kontroli przestrzegania prawa pracy, w szczególności przepisów oraz zasad bezpieczeństwa i higieny pracy tak naprawdę nie wykonuje tych zadań prawidłowo. Wiele uprawnień, które mogły być realizowane w sprawach dochodzenia roszczeń przez pracowników w gestii PIP nie leżą. Bardzo ważnym uprawnieniem inspektora pracy, które jest wykorzystywane znikomo lub wcale to np. wniesienie w imieniu pracownika powództwa do sądu pracy lub wstępowanie do toczącego się już postępowania o ustalenie stosunku pracy.
Dodatkowo dochodzi sprawa kwalifikacji umów cywilnoprawnych - inspektor pracy powinien mieć uprawnienia do samodzielnej kwalifikacji umów, czyli oceniania czy charakter wykonywanej pracy wynika ze stosunku pracy. Obecnie takie uprawnienia ma wyłącznie sąd.
W mniejszych zakładach pracy pracownicy obawiają się represji ze strony pracodawcy za przynależność do związków. Czasami związki zawodowe obawiają się walczyć o prawa pracowników. Ponadto niekiedy nie ma możliwości, aby w ogóle pracownicy mogli założyć takie związki. Jest to niemożliwe w przypadku zatrudniania na umowach cywilnoprawnych. Takie umowy mogą być rozwiązane natychmiast z dnia na dzień i nie podlegają żadnej ochronie wynikającej z prawa pracy. Ogólnie prawo chroni tylko działaczy związków (jeszcze), a nie zwykłych członków.
Prawo pracy do tej pory jest jeszcze w miarę korzystne dla pracowników. Obecnie bardzo dużym problemem jest brak nadzoru nad przestrzeganiem tego prawa.
Wiążesz jakieś nadzieję z „Platformą Oburzonych”?
- Wiążę duże nadzieje z „Platformą Oburzonych” zwłaszcza z propozycją zmiany ustawy o referendum ogólnokrajowym. Referendum jest sprawą najwyższej wagi. Obecnie jako społeczeństwo nie mamy głosu w ważnych sprawach dotyczących naszego kraju tak, jak było w przypadku referendum w sprawie reformy emerytalnej. Rząd pokazał nam jaką mamy demokrację wyrzucając do śmieci ok 1,5 miliona naszych podpisów.
Rozmawiał Przemysław Prekiel