Oświadczenie publikujemy ze względu na wagę problemu i istotę argumentów autora.
W obronie Konstytucji Rzeczypospolitej!
Jak dowodzi przykład Wielkiej Brytanii, gdzie z takim systemem mamy do czynienia od zawsze, głos mniejszości jest skutecznie marginalizowany i władza niezmiennie pozostaje w rękach tych samych, dwóch stronnictw politycznych.
Niestety, w wyniku żałosnych sporów na lewicy dziś, w praktyce, mamy do czynienia z taką sytuacją w naszym kraju, gdzie o władzę konkurują dwie partie – partia mieszczańska, otwarcie wspierająca powstającą, nową klasę kapitalistów i druga, która mamiąc Polaków hasłami „Polski Solidarnej” obniża podatki dla najbogatszych.
Obie, z tych samych koniunkturalnych względów, zabiegają o wieczne poparcie kościoła – jedni kościoła „łagiewnickiego”, inni „toruńskiego”, co ma swoje ponure konsekwencje dla swobód obywatelskich i świeckości państwa.
System wyborczy oparty o okręgi jednomandatowe, od dawna był wymarzonym celem prawicy. Opowieści o bezpośredniej odpowiedzialności posła przed wyborcami trzeba przecież włożyć między bajki, bo decyzje w parlamencie podejmowane są przez całą Izbę a nie przez poszczególne osoby, dlatego bardzo łatwo wyjaśnić każdy, nawet najdziwniejszy wynik głosowań.
W istocie chodzi o sposób na zacieranie politycznego oblicza stronnictw politycznych, (które pragną przecież reprezentować „wszystkich” obywateli) i o gwarancje, że mandat uzyska ten, kto ma największą siłę przebicia. W praktyce oznaczać to musi wielkie pieniądze, tak jak to było w przypadku wieloletniego senatora, „biznesmena” od śmierdzących interesów, pana Stokłosy, którego, nawet w pierwszych, częściowo demokratycznych wyborach, nie zdołała pokonać ówczesna, potężna, Solidarność!
Mamy, więc do czynienia z prawdziwym zamachem na polską demokrację, a moment został wybrany idealnie! W drugiej turze wyborów prezydenckich zostaliśmy postawieni w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Albo oddamy głos na człowieka, który ponosi moralną odpowiedzialność za śmierć Barbary Blidy i za stworzenie całego, opartego na podejrzliwości i nienawiści systemu rządów, albo na rzekomo „cywilizowanego” kandydata, który zamierza swojej formacji zapewnić nienaruszalną władzę na długie dziesięciolecia.
Obie, stojące za nimi siły polityczne, są żywotnie zainteresowane wprowadzeniem takiego, „dwubiegunowego” systemu, bo gwarantuje im etaty i mandaty, i jakoś dziwnie nie łudzę się, że spór o miejsca w radach nadzorczych (nie tylko państwowych) firm może zakłócić ich zakulisowe porozumienie.
Moment został wybrany doskonale, bo dwubiegunowemu podziałowi sceny politycznej zagroził dobry wynik wyborczy Grzegorza Napieralskiego i otwarte zapowiedzi, że stanie się on płaszczyzną porozumienia wszystkich sił polskiej lewicy. Odbudowanie polskiej lewicy jest śmiertelnie groźne i dla PO, która musi wówczas utracić tych wyborców, którzy nie zamierzają tolerować hucpy kościelnych hierarchów i dla PiS, które będzie musiało zdać sprawę z tego, jak w rzeczywistości broni interesów tych, którzy „kapitalistami” nie zostali i zostać nie mają szans!
Walka o obronę Konstytucji RP jest dziś absolutnie pierwszoplanowym celem politycznym nie tylko polskiej lewicy, ale wszystkich demokratycznych sił w kraju! Uważam, że SLD powinna natychmiast zażądać od kandydatów do urzędu prezydenckiego jasnego określenia się wobec pomysłu okręgów jednomandatowych i w imię wyższego dobra, jakim jest demokracja, zaapelować o głosowanie na tego, kto da publicznie gwarancje, że zawetuje wszelkie tego typu pomysły.
Najprawdopodobniej jednak takiej deklaracji od żadnej ze stron nie uzyskamy, pozostaje nam więc tylko oddanie głosu nieważnego. Jeden, czy dwa procent głosów nieważnych w wyborach prezydenckich to zjawisko normalne, ale dziesięć czy kilkanaście procent zyskuje rangę politycznej demonstracji i na taką (przynajmniej taką) odpowiedź musi nas być stać.
Filip Ratkowski
Kraków 27 czerwca 2010 roku