Bardzo ważna książka

Trzy płaszczyzny są w książce prof. zw. dr. hab. inż. kmdr. por. w st. spocz. Lecha Kobylińskiego równie ważne: osobisto-rodzinna, okupacyjno-wojenna i naukowa.


Obszar obejmujący szesnaście pierwszych lat w życiu Autora zainteresował mnie w najmniejszym stopniu, z wyjątkiem wspomnień o atmosferze domu rodzinnego, która poskutkowała (i skutkuje!) lewicowym światopoglądem Profesora. Z koligacjami rodzinnymi (w tym genealogią sięgającą aż XIV w.), repertuarem przedwojennych kin warszawskich, „urokiem” lekcji w sanacyjnych szkołach, detalicznym opisem majątku Budrysówka zapoznałem się pieczołowicie, nie one jednak spowodowały, że w książce tej zaczytałem się bez reszty, a teraz ośmielam podzielić się z Czytelnikami swoim wrażeniem. Mało który autor tak wiernie i boleśnie odtwarza (po 79 latach!) tragiczny warszawski wrzesień 1939 r., mało który obnaża cynizm i bezsens apelu szefa Biura Propagandy Kwatery Głównej Naczelnego Wodza ppłk. dypl. Romana Umiastowskiego z 6 września. To w ślad za jego bałamutnymi – jak przystało na piłsudczykowskiego oficerka z umysłem zupaka – słowy opuścili Warszawę i Kobylińscy, szczęśliwie stając niezbyt daleko, w Adamowie. Spostrzeżenia z lat okupacji Warszawy też są jednym z atutów przeczytanych przeze mnie wspomnień. Dla zaawansowanych zbieraczy – również wszystko to, co tyczy się wysublimowanych profesorskich hobbies; dla ludzi sportu – to, co imponuje w jego aktywności fizycznej, stanowiącej bez wątpienia przyczynę doczekania w naprawdę dobrym zdrowiu imponującego wieku 95 lat.
Chciałbym, by książka ta stała się przełomem na rynku księgarskim – by jeszcze żyjąca, maleńka garstka żołnierzy Gwardii Ludowej, Armii Ludowej, Socjalistycznej Organizacji Bojowej, Milicji Ludowej Robotniczej Partii Polskich Socjalistów, wyzwalającego ojczyznę Ludowego Wojska Polskiego odważyła się wraz za Lechem Kobylińskim zabrać głos. Opresyjne państwo nie tylko PiS-u, ale i jego poprzedników, SLD nie wyłączając (za późno bić się w piersi), skutecznie zastraszyło polskich bohaterów, odebrało im głos, zepchnęło na margines. Reżimowa ipeenowska propaganda wraz z grubo ciosanymi zakłamanymi szkolnymi programami nauczania już owocują tym, że otumaniony biało-czarną wizją rodzimej historii absolwent podstawówki czy gimnazjum jest przekonany, iż największymi gierojami tysiąclecia są tzw. żołnierze „wyklęci” (?), że Polska wyzwoliła się sama (z wyjątkiem obozu w Oświęcimiu, który według Schetyny oswobodzili Ukraińcy), a wkraczające do niej oddziały LWP i Robotniczo-Chłopskiej Armii Czerwonej to okupanci, najeźdźcy i notoryczni gwałciciele.
Przez ponad ćwierć wieku wspomnienia GL- i AL-owców można było przeczytać niemal wyłącznie w niskonakładowej prasie kombatanckiej, w niektórych czasopismach lewicowych czy tyleż niszowym, co zasługującym na najgłębszy szacunek „Głosie Kombatanta Armii Ludowej”. Przekazywane często w zamkniętym kręgu odbiorców pisemka, strzępy zapamiętanych wydarzeń, zamazane obrazy walki z hitlerowcami – to wszystko zamazywało się szybko i nie docierało do szerszych odbiorców, skoro cały medialny mainstream – od Trwam i Republiki przez TVP i Polskie Radio, po Zetkę, TOK FM, TVN czy Polsat – jednym choć nieczysto brzmiącym chórem odniósł się do lewicowego ruchu oporu z lat 1939-1945 w tonie potępienia i wręcz pogardy, a w „najlepszym” razie głuchej obojętności.
Lewicowa konspiracja antyhitlerowska jest traktowana przez obecną dyktaturę i jej aparat propagandy gorzej, ohydniej, wstrętniej niż akowcy przez władze i prasę w okresie stalinowskim. Ówczesny aparat represji i onegdajsze gazety są dla ich współczesnych następców wzorcem, który aktualnie rządzący prześcignęli z gorliwością godną kujona. Pisowski premier gnie się w ukłonach przed kośćmi kolaborującej z hitlerowcami Brygady Świętokrzyskiej NSZ, grób kata obozu w Bełżcu SS-Oberscharführera Fritza Jirrmanna, „wsławionego” osobistym zamordowaniem dziesiątek osób, jest dziś na cmentarzu wojskowym (!) w Przemyślu utrzymywany i pielęgnowany z pieniędzy polskich podatników, a groby bohaterów GL/AL?
Mjr Bolesław Kowalski, mjr Stanisław Nowicki, kpt. Edward Lanota, kpt. Stanisław Kurland i por. Anastazy Matywiecki, stanowiący sztab Okręgu AL Warszawa zginęli 26 sierpnia 1944 r. w wyniku zbombardowania kamienicy przy ul. Freta 16 w Warszawie (kpt. Kobyliński ocalał dzięki hełmowi!), a po ponad pół roku zostali pochowani we wspólnym grobie przy Krakowskim Przedmieściu. Minęło właśnie dziesięć lat, odkąd 9 października 2008 r. ekipa układająca w tym miejscu kable światłowodowe zniszczyła ich mogiłę, która w rejestrze grobów wojennych w ogóle nie była ujęta. Pamiętam dobrze ten skandal (sam pisałem o tym w „Stolicy”): dopiero niespełna rok później a w 65. rocznicę bohaterskiej śmierci pochowano oficerów z honorami na wojskowych Powązkach. Dziś na miejscu zbezczeszczonego grobu młodzież bawi się, popija, cieszy się życiem. Nie bronię im tego, są młodzi i ogłupiali, a pytanie, kto z nich wie, że w tym miejscu spoczywali przez 63 lata bojownicy o wolną Polskę, stawiam wyłącznie jako retoryczne.   
Wzrusza mnie tyleż szczerość, co skromność Autora a zarazem bohatera tej książki. Jakkolwiek jego przebogatym, bohaterskim i szlachetnym życiorysem można obdzielić curricula vitae co najmniej kilkunastu innych, Kobyliński najwyraźniej nie poczytuje swoich dokonań za coś szczególnego czy choćby nadprzeciętnego. On nie przechwala się heroicznym zamachem na Café Club, do którego wrzucił granaty, on się nim szczyci lecz uważa za sprawę oczywistą (za wyśmiewanie się ex cathedra z tego zamachu należy się Stefanowi Korbońskiemu co najmniej ostra riposta). Też Kobyliński skonstruował bombę, która zniszczyła „Bar Podlaski”, powodując śmierć kilkudziesięciu hitlerowców – jako inżynier in statu nascendi chciał i umiał to zrobić. Batalion Armii Ludowej im. Czwartaków, dowodzony w latach 1943-1944 przez por./kpt. Lecha Kobylińskiego przeszedł do historii jako jedna z najbardziej bohaterskich polskich formacji wojskowych w historii. Profesor pisze o swoim dowództwie bez zbędnych emocji, bez kombatanckich naleciałości. Tak pisze i o powstaniu warszawskim, o bestialstwie niemieckiego i ukraińskiego wroga, o nieufności i sabotażu ze strony AK. Również o tym jak 30 września 1944 r. przepłynął Wisłę w ekstremalnych warunkach.
Wybór lewicowego ruchu oporu, Związku Walki Młodych, GL/AL był dla Lecha Kobylińskiego świadomy i oczywisty. Jego wspomnienia są na rynku księgarskim podziwu godnym ewenementem również dlatego, że expressis verbis pisze o swojej irytacji wywołanej staniem przez Armię Krajową z bronią u nogi. Trzeba o tym mówić i pisać wprost: choćby szeregowi akowcy rwali się do walki, dowódcy powstrzymywali ich skutecznie i nieraz brutalnie, stosując tym samym w praktyce bezrozumną koncepcję dwóch wrogów. Kobyliński był i jest człowiekiem czynu: chciał walczyć a nie wyczekiwać i to nie wiadomo czego. Jest jeszcze coś, co w jego wojennym życiorysie budzi mój, człowieka nauki od niemal ćwierćwiecza, głęboki szacunek: walcząc przeciw hitlerowcom, Kobyliński podjął pierwszą pracę (zrazu jako murarz) i nie przestawał się uczyć. Jak pozytywiści, zmuszony był do tego, by wiedzę czerpać od najeźdźców obdarzonych zrozumiałą nienawiścią. Obce były mu jednak zarówno sienkiewiczowski arcyklerykalny egotyzm, jak i naiwna łatwowierność żeromszczyzny. Tak walką, jak i nauką pragnął czynić i czynił – zaraz! już! – jak najwięcej dla tej ojczyzny, która odrodzi się po wyplenieniu teutońskiej zarazy jako państwo inne niż przed wojną, inne bo sprawiedliwe, wolne, rządzone przez lud. Akowcy nie rozumieli potrzeby zmian i pragnęli odzyskać Polskę sanacyjną, nacjonaliści (ale bynajmniej nie pod światłym przykładem Korfantego wyrośli) liczyli na Polskę faszystowską, wzorowaną na III Rzeszy, którą tylko teoretycznie uważali za wroga.
Lewica walczyła z bronią w ręku o Polskę nie tylko wolną ale i sprawiedliwą, nie tylko o wyzwolenie od hitlerowców, ale również wyzwolenie od burżuazyjno-klerykalnego wyzysku. Nie mam wątpliwości, że i o tym myślał wkraczający w dorosłość Lech, ucząc się już od jesieni/zimy 1939 r. na tajnych kompletach, potem w Państwowej Szkole Techniczno-Mechanicznej II st. w Warszawie, wreszcie – aż do wiosny roku 1944 – w Państwowej Wyższej Szkole Technicznej, również w stolicy. Gdyby zastanawiać się nad dorobkiem naukowym prof. Lecha Kobylińskiego, trzeba powrócić do września 1940 r., gdy w PSTM rozpoczął naukę na Wydziale Budowy Okrętów (Abteilung für Schiffbau), w ślad za tym tej dziedzinie nauki i techniki pozostał wierny do dzisiaj.
Koniec nauki w PSTM zbiegł się z początkiem konspiracyjnej, a wkrótce i zbrojnej aktywności Kobylińskiego. Jego kolega nie tylko ze szkoły, ale i z pędzenia bimbru (!) Antoni Szulc, dowiedziawszy się o zaproponowaniu Lechowi członkostwa w AK, powiedział mu „o tym, że organizuje się lewicowa organizacja młodzieży, zamierzająca dążyć do tego, aby wyzwolona Polska miała rządy oparte na sprawiedliwym podziale dóbr i równości wszystkich obywateli, zamiast przedwojennego rządu sanacyjnego” (s. 185). Mowa o ZWM, w którego szeregach, a następnie w Gwardii Ludowej i Armii Ludowej Kobyliński współpracował m.in. ze Stefanem Żółkiewskim, Zygmuntem Duszyńskim, zetknął się z Jankiem Krasickim, służył pod dowództwem Mariana Spychalskiego i Zenona Kliszki, a do najbardziej wartościowych jego podkomendnych zaliczyć trzeba Edwina Rozłubirskiego, Tadeusza Pietrzaka, Teodora Kufla, Ryszarda Zelwiańskiego, Bohdana Czeszkę. Jeśli dzisiejszy zniewolony propagandą licealista czy student, jeśli ktokolwiek zapyta, o kim ja piszę, odpowiem: piszę o bohaterach, którym cześć i wdzięczność należą się i będą należeć zawsze.
Ogromne wrażenie wywołały na mnie nie tylko konspiracyjne i powstańcze, ale i powojenne wspomnienia Kobylińskiego. To służba wojskowa i rozpoczęte tuż po wyzwoleniu studia na Politechnice Gdańskiej zakończone dyplomem magistra inżyniera w roku 1952. Znaczonych kolejnymi awansami sześć dekad pracy akademickiej to w istocie realne osiągnięcia naukowe i dydaktyczne. Pionierskie badania nad wodolotami i poduszkowcami, historyczne doświadczenia w pracach nad statecznością statków, badania oporowo-napędowe. A Iława, chyba jednak opus vitae profesora Kobylińskiego? Już w 1956 r. pod jego okiem powstał tam unikalny ośrodek doświadczalny PG (najpierw Katedry Teorii Okrętu, później Instytutu Okrętowego), na którym rozpoczęto niespotykane w skali globalnej badania modelowe, w tym zakresie właściwości manewrowych statków i ich wywrotności na fali; również tam profesor uruchomił naprawdę najlepszy na świecie ośrodek szkolenia kapitanów, który wykształcił dotąd ok. 5 tys. kursantów reprezentujących ok. 60 narodowości!
W 1986 r. Przewodniczący Rady Państwa skierował do prof. Lecha Kobylińskiego zaproszenie do wejścia w skład Rady Konsultacyjnej. Profesor, nieco zakłopotany, uznał swój udział w tym gremium za znikomy, po latach jednak napisał tak: „myślę, że generał Jaruzelski wyobrażał sobie, że odegram jakąś znaczniejszą rolę w tej radzie i chyba trochę się zawiódł” (s. 497). Doprawdy, sprawdza się po raz kolejny, że tylko ludzi wielkich, tylko ludzi z klasą cechuje skromność.
Lech Kobyliński jest człowiekiem lewicy tout court, to pewne. Pewne jest i to, że jest człowiekiem starym. Ludzie starzy są pisowskiemu reżimowi niepotrzebni. Uwierają. Ośmielają się pobierać emerytury. Powinni milczeć, ale czasem któryś ośmieli się poskarżyć na swój los. Nie protestują przecież, nie strajkują, ale są dla opresyjnej władzy bezproduktywni. Czy ktoś zastanawiał się nad tym, jak dalece polityka ostatnich lat skierowana jest przeciwko seniorom? Odziera się ich z należnej im godności, dezubekizuje, lustruje, wykrzykuje obelgi nad siwymi głowami, odsądza od czci i wiary za to, że w Polsce Ludowej ośmielili się uczyć, pracować, budować, rozsławiać kraj odkryciami, wynalazkami, patentami, że reprezentowali go z orzełkiem na piersi, zamiast protestować, kontestować, jątrzyć i knuć. Jakie wzorce osobowe wynoszą dziś dzieci i młodzież ze szkół, w których nie wskazuje im się autentycznie zasłużonych swą walką i pracą bohaterów, lecz wymyśla się z sufitu, wyciąga niczym królika z kapelusza, produkując coraz to nowych „bohaterów” antysocjalistycznego podziemia? To nie Kobylińskiego stawia się na piedestał za konspirację, za dorobek naukowy, nie generała Mirosława Hermaszewskiego, za zdobycie dla Polski Kosmosu, lecz jakiegoś „Ognia”, liczbę śmiertelnych ofiar którego oblicza się na co najmniej kilkaset.
Jest ta piękna i pięknie wydana książka niepowszednim świadectwem najgłębszego patriotyzmu Autora. Ale nie jest to patriotyzm głupio-naiwny, bogoojczyźniany, nie jest umazany w szowinizmie czy ksenofobii ani w szkodliwej a jakże dziś modnej i narzucanej par force przez władzę bohaterszczyźnie. Urodzony w Święto Pracy roku 1923 Kobyliński dla Polski się uczył, o Polskę walczył, dla Polski pracował i pracuje, Polskę rozsławił na świecie. Wielkim i nieodwracalnym błędem niemiłościwie nam rządzących jest tyleż pasowanie na „patriotów” hord ogolonych na łyso zbirów, co podsycanie nienawiści wobec Wschodu i budowanie na jego bazie przerażającej swą indolencją obrony terytorialnej przy jednoczesnym, stanowczym i bezczelnym „nie” dla tych, którzy dla wolnej i ludowej Polski poświęcili całe życie – jak Kobyliński, Hermaszewski, jak Jan Szczepański, Bogdan Suchodolski, Aleksander Gieysztor, Jerzy Grzymek, Oskar Lange, Tadeusz Krwawicz, Kazimierz Michałowski, Mieczysław Klimaszewski. Jak wielu innych. Jak Wy, Szanowni Czytelnicy.

Maciej Kijowski, dr nauk prawnych, adiunkt w Wyższej Szkole Humanistyczno-Przyrodniczej Studium Generale Sandomiriense w Sandomierzu
---
Lech Kobyliński, Garść wspomnień z długiego życia, Fundacja Przemysłu Okrętowego i Gospodarki Morskiej, Gdańsk 2018, ss. 604.

 

 

Wydanie bieżące

Recenzje

„Przemoc, pokój, prawa człowieka” to książka Jerzego Oniszczuka wydana co prawda w roku 2016, niemniej jej aktualność w ostatnich latach okazała się niezwykle ważna, dotyczy bowiem filozofii konfliktu i dopuszczalności przemocy, co autor wyraźnie podkreśla we wstępie.

Więcej …
 

Książka „Chiny w nowej erze” jest kwintesencją działań naukowych i publicystycznych dra Sylwestra Szafarza. Powstawała ona kilka lat. Jest chronologicznym zbiorem materiałów związanych z przemianami, jakie zainspirowane zostały przygotowaniami i skutkami 20. Zjazdu Krajowego KPCh.

Więcej …
 

Monografia  „Prawne i etyczne fundamenty demokracji medialnej” jest studium z zakresu ewolucji współczesnych demokracji i wskazuje na postępujący proces przenikania polityki i mediów, co znacząco wpływa na kształtowanie się nowych relacji człowiek – polityka w obliczu wolnego rynku i rewolucji technologicznej opartej o systemy cyfrowe. W pracy zostały poddane eksploracji i usystematyzowane zagadnienia, wartości i normy istotne dla zjawiska opisanej w literaturze kategorii społecznej – demokracja medialna.

Więcej …
 

 

 
 
 
 
 

Gościmy

Naszą witrynę przegląda teraz 95 gości 

Statystyka

Odsłon : 7222873

Temat dnia

Na Dzień Kobiet

Był rok 1857. Pracujące w fabryce bawełny kobiety zastrajkowały domagając się takiej samej płacy jak mężczyźni i równego traktowania. Minęło pół wieku  był rok 1909 kiedy w USA po raz pierwszy obchodzono dzień kobiet.

Więcej …

Na lewicy

W dniu 13 marca 2024 roku w Warszawie odbyła się debata "Media publiczne z lewicowej perspektywy". Organizatorami była Polska Partia Socjalistyczna i Centrum Imienia Daszyńskiego.W panelu dyskusyjnym wystąpili: posłanka Paulina Matysiak, dr Andrzej Ziemski i Jakub Pietrzak.

Więcej …
 

W dniach 11 -13 marca, 2024 roku w Tarnowie, obradował III Kongres Pokoju zorganizowany przez prof. Marię Szyszkowską z udziałem środowisk naukowych z całej Polski. Otwarcia Kongresu dokonali: Prof. zw. dr hab. Maria Szyszkowska, Członek Komitetu Prognoz <Polska 2000 Plus> przy Prezydium Polskiej Akademii Nauk oraz  Prof. dr hab. Tadeuszu Mędzelowski Dr H. C. Wyższa Szkoła Biznesu w Nowym Sączu Wiceprezes Pacyfistycznego Stowarzyszenia.

Więcej …
 

W Warszawie w dniu 3 lutego 2024 roku zebrała się Rada Naczelna Polskiej Partii Socjalistycznej.
Dyskutowano na temat aktualnej sytuacji politycznej, zbliżających się wyborów samorządowych. Przedmiotem obrad i decyzji były sprawy organizacyjne.

Więcej …
 

W dniu 12 stycznia 2024 roku odbyło się w Warszawie posiedzenie Rady Mazowieckiej PPS. Poświęcone ono było analizie aktualnej sytuacji politycznej w kraju. Oceniono jej wpływ na zadania i politykę Polskiej Partii Socjalistycznej.

Więcej …
 

W dniu 9 grudnia 2023 roku w Warszawie odbyło się zebranie założycielskie Organizacji Młodzieżowej PPS „Młodzi Socjaliści”, która zawiązała się ponownie w wyniku otwartej inicjatywy władz centralnych PPS.

Więcej …
 

W dniu 5 grudnia 2023 roku w Warszawie odbył się pogrzeb Towarzysza Bogusława Gorskiego Honorowego Przewodniczącego Polskiej Partii Socjalistycznej.

Więcej …
 

W dniu 25 listopada 2023 roku w Warszawie odbyło się statutowe zebranie Rady Naczelnej Polskiej Partii Socjalistycznej. Przedmiotem obrad była ocena zakończonej wyborami do Sejmu i Senatu RP w dniu 15 października 2023 roku, kampania wyborcza, w której uczestniczyli kandydaci desygnowani przez PPS.

Więcej …
 

W dniu 18 listopada 2023 roku w Warszawie odbyło się spotkanie zorganizowane przez Komitet Warszawski PPS w związku z 131 rocznicą Kongresu Paryskiego, na którym zainicjowano powstanie Polskiej Partii Socjalistycznej.

Więcej …
 

W dniu 12 listopada 2023 roku w przeddzień 109 rocznicy walk warszawskich robotników pod przywództwem Organizacji Bojowej PPS z wojskami carskimi, w Warszawie na Placu Grzybowskim, pod obeliskiem upamiętniającym to wydarzenie, odbyło się uroczyste złożenie kwiatów.

Więcej …
 

W dniu 9 listopada 2023 roku odbyło się posiedzenie Rady Wojewódzkiej PPS – Mazowsze w sprawie wyborów parlamentarnych 2023..

Więcej …
 

W dniu 7 listopada 2023 roku przypadła 105 rocznica powołania w Lublinie Rządu Ludowego z premierem Ignacym Daszyńskim na czele. Z tej okazji przed pomnikiem Ignacego Daszyńskiego w Warszawie spotkali się działacze polskiej lewicy. Złożono kwiaty.

Więcej …
 

Państwowa Komisja Wyborcza podała w dniu 17 października 2023 roku pełne wyniki wyborów parlamentarnych, które odbyły się 15 października.
Frekwencja wyniosła 74,38 proc.

Więcej …