Zidentyfikowane i opisane problemy pracownicze dla wszystkich są takie same. To przede wszystkim problem bezrobocia, warunków pracy i płacy, braku perspektyw, sprawiedliwego podziału wypracowanych środków i wszystkie inne, im pochodne. Są one pokłosiem realizowanej w Polsce od ponad 20 lat neoliberalnej polityki, której podstawą w ekonomi jest własność prywatna a w sferze moralności i stosunków międzyludzkich chciwość i pazerność.
Różne jest tylko podejście do rozwiązywania istniejących problemów. Jedni chcieliby przypudrować istniejący kapitalizm, nadać mu bardziej ludzką twarz. Jeden z uczonych na lewicy mówi o budowie demokratycznego kapitalizmu pod socjaldemokratyczne dyktando. Inni zaliczający się do partii t. zw. modernizacyjnych chcieliby zmieniać system na bardziej sprawiedliwy, socjalny, czyli socjalistyczny w ramach demokratycznych procedur. Mówią o budowie demokratycznego socjalizmu. Jeszcze inni, rewolucjoniści, uważają, że system należy zmienić metoda rewolucyjną, na socjalistyczny, opisany przez klasyków.
Te różnice, wynikające z przyjętej drogi budowy ustroju sprawiedliwości społecznej powodują, od wielu lat kontrowersje i walki na lewicy. Często mają one nie tylko polemiczny charakter. Szczególnie wyrazistym przykładem są wzajemne relacje odnotowane w historii stosunków pomiędzy PPS a KPP, a później PPR.
Mimo upływu czasu różne spojrzenia na budowę systemu sprawiedliwości społecznej dają o sobie znać również w Polsce współczesnej. Najlepiej widać to dziś po relacjach wzajemnych pomiędzy SLD a Ruchem Palikota. Pojawienie się na scenie politycznej Ruchu spowodowało naturalne przejście SLD na lewo, silne zaangażowanie się po stronie związków zawodowych na rzecz ludzi pracy, obrona wieku emerytalnego, rezygnacja z głoszenia idei podatku liniowego i wnioskowanie na rzecz wprowadzenia nowej, dodatkowej stawki podatku, zbliżonej do rozwiązań istniejących w wielu krajach europejskich. To jest nowa jakość na lewicy parlamentarnej, której zarzuca się do dziś zdradę interesów pracowniczych i oddanie się budowie kapitalizmu w Polsce.
Bez względu na istniejące różnice zdań lewica, jeśli chce mieć wpływ na rządzenie, lub rządzić samodzielnie, musi się porozumieć. Dziś żadne z ugrupowań nie rokuje nadziei na samodzielne zwycięstwo wyborcze i zdolność koalicyjną do stworzenia większości parlamentarnej. Trzeba przyjąć do wiadomości, że lewice są różne, mają różny rodowód i tradycję. Ważne są cele programowe, jakie formułują.
1 maja była okazja, aby się porozumieć, ale wzajemne relacje pomiędzy SLD a RP nie są dobre, nie sprzyja porozumieniu rozmowa poprzez media i wymiana ciosów. Rację ma b. prezydent Kwaśniewski mówiąc o potrzebie jedności, ale niezręczności w formułowaniu zasad współpracy już dziś drogo go kosztują.
Pewne nadzieje budzi sformułowana podczas ostatniego Kongresu SLD propozycja zwołania Kongresu Polskiej Lewicy.
Podczas obchodów 1 Maja wszystkie liczące się ugrupowania lewicowe zarysowały swoje obszary działania i kierunki, w których zamierzają iść. To ważne, jest dziś taki czas, aby zrobić kolejne kroki do przodu i określić obszary, w których można coś zrobić wspólnie.
Może to zabrzmi prozaicznie, ale w imię i w interesie ludzi pracy, którzy nie dają sobie rady z dzikim kapitalizmem polskiego chowu.
Andrzej Ziemski