Większość polityków za polską rację stanu uznaje potępianie rurociągu Nord Stream. Warto o tym powiedzieć kilka słów prawdy. W 2005 r. rząd Jerzego Buzka odrzucił propozycję Rosji budowy przez terytorium Polski rurociągu do Niemiec. Mielibyśmy opłaty za przesył i kontrolę nad rurą.
Rząd AWS rozpętał kampanię antyrosyjską przeciwko budowie rurociągu podnoszą m. in. bzdurne zarzuty o „szpiegowaniu przez rurę”. W tej sytuacji Rosja porozumiała się z Niemcami, a także z innymi krajami w sprawie budowy rurociągu przez Bałtyk. Budowa ruszyła w 2006 r. Budowniczowie rurociągu znów zaprosili Polskę do inwestycji i zbudowanie odnogi rurociągu do Polski. Odrzuciliśmy tę ofertę. Budowa zakończyła się w 2011 r. Powinna nosić imię premiera J. Buzka. To trzeba przypomnieć, gdy mówi się o tej inwestycji.
Inwestycję uznano za udaną i mimo, że Polska i kraje bałtyckie cały czas protestowały przystąpiono do budowy Nord Stream II. Krytycy inwestycji wskazują na możliwość używania dostaw gazu do Niemiec jako instrumentu wywierania nacisku politycznego lub ekonomicznego przez Rosję. Radosław Sikorski porównywał nawet budowę gazociągu do paktu Ribbentrop-Mołotow. Podważano racjonalność ekonomiczną przedsięwzięcia wskazując na ogromne koszty obsługi i konserwacji gazociągu biegnącego po dnie morza. Mówią to polscy politycy mający dużo mniejsze pojęcie o ekonomicznej racjonalności, niż osoby zarządzające gospodarką Niemiec, którzy chcą mieć dostęp do tańszego gazu. Prawdą jest, że Polska drożej niż Niemcy płaciła za gaz z Rosji (ale taniej niż za gaz z USA), ale wynikało to z umów podpisanych w sytuacji braku współpracy.
Teraz pojawia się ingerencja USA, które chce przejąć rynek Europy dla swojego, droższego gazu „łupkowego”. Polska gorliwie to popiera kupując ten droższy gaz i rezygnując z tańszego. Równocześnie rząd USA nakłada sankcje na firmy z suwerennych krajów, które uczestniczą w budowie Nord Stream II, co jest jawną ingerencją w wolny handel. Ciekawe co byśmy mówili, gdyby Chiny kazały nam przestrzegać sankcji nałożonych na firmy amerykańskie? Z akceptacji prawa silniejszego w przyszłości różni mogą korzystać.
Patrząc na sprawę racjonalnie, bez ideowego zaangażowania, powinniśmy dążyć do połączenia kraju z siecią rurociągów europejskich i korzystać z każdego gazu, który w niej będzie, najlepiej tańszego. To zapewni nam bezpieczeństwo, bo sieć ta pozyskuje gaz z różnych kierunków. Szkodliwą działalnością jest rezygnacja z gazu tańszego na rzecz droższego. To przełoży się na koszt wytworzenia naszych wyrobów przemysłowych. I znów będziemy się dziwić, że Niemcy dominują w gospodarce.
Wiesław Żółtkowski - Facebook