TK praktycznie wprowadził zakaz aborcji. Wywołało to protesty społeczne skierowane przeciwko wykonawcy, a nie decydenta. Przecież Trybunał nie podjąłby takiej decyzji, gdyby nie stał za nią Kościół, silnie wspierający rządzącą nacjonalistyczną prawicę. Gdyby nie wspierał, to decyzji też by nie było.
Kościół utracił rząd dusz i potrzebuje siły państwa dla egzekwowania pożądanego zachowania wiernych. Bez prokuratora i policjanta ludzie nie przestrzegają przykazań wiary. Tak było w średniowieczu i teraz jest w państwach muzułmańskich stosujących prawo szariatu. Polska dołączyła do tych praktyk.
Ważna jest istota problemu, czyli zabijania nienarodzonych. Przecież Kościół w przeszłości hojnie szafował śmiercią. Zabijanie było powszechnie akceptowane, także kara śmierci. Teraz kapelani też błogosławią żołnierzy zabijających przeciwników. Przykazanie „nie zabijaj” jest bardzo elastycznie traktowane. Skąd ta obsesja wobec płodów?
Jako człowiek trochę złośliwy lubię rozmawiać z wierzącymi, sprawdzając ich znikomą wiedzę o religii. Często nie znają nawet podstawowych dogmatów, co nie przeszkadza w deklarowaniu religijności. Bezrefleksyjnie należą do instytucji ludowej, narodowej, oferującej przede wszystkim różne obrzędy. Nie przejmują się wartościami, których przestrzegania wymaga ich religia. Przecież PIS deklarując się jako bardzo katolicki, także akceptuje wśród swoich liderów dwie wdowy po Gosiewskim, trzech mężów innej ikony prawicy, licznych rozwodników. Nikt nie wskazuje, że to ośmiesza deklarowaną religijność.
Protestujący teraz będą nieskuteczni, jeśli nie zmieni to ich związków z Kościołem. Pełne kościoły utwierdzą władze w przekonaniu, że warto mieć wsparcie tej organizacji. I wypełniać jej żądania. Wiem, że wiele osób musi mieć boga, ale jest wybór, choćby oferta innych, bardziej cywilizowanych kościołów chrześcijańskich.
Wiesław Żółtkowski Facebook 23.10.2020