W Polsce, na prawicy silny jest antysemityzm, choć wobec braku Żydów jest skierowany w pustkę. Funkcjonuje jako obelga kierowana do przeciwników, nie mających nic wspólnego z narodem żydowskim. Drugim, równie silnym zjawiskiem jest rusofobia. Przezwisko „Ruski” jest równie silne jak „Żyd”.
O ile jeszcze milcząco uznaje się inteligencję Żydów i ich osiągnięcia w różnych dziedzinach, to Ruski dla wielu Polaków jest synonimem prostactwa i niskiej inteligencji. Postawa taka jest umacniania przez propagandę państwową.
Nasz kraj, który nie ma żadnych osiągnięć naukowych na światowym poziomie, z pogardą odnosi się do wschodniego sąsiada, który ma nowoczesny przemysł kosmiczny, potrafi wyprodukować szczepionki, ma nowoczesne siły zbrojne wyposażone w sprzęt własnej produkcji, itp. Ma też wielkie, znane w świecie osiągnięcia w zakresie literatury, muzyki, baletu, filmu. Rosja jest krajem kontrastów. Wyrafinowana kultura i wybitna inteligencja towarzyszy prostactwu i chamstwu. Ale czy w Polsce nie ma tego drugiego w sytuacji, gdy jednak nie dostaje pierwszego.
Nad naszymi relacjami ciąży historia. W XVIII wieku Polska przegrała walkę o dominację w obszarze słowiańszczyzny, mimo że startowała z lepszych pozycji i przegrała na własne życzenie. Może dlatego nie może się z tym pogodzić, co szkodzi naszym bieżącym interesom. Amerykanie całkiem niedawno prowadzili wojnę, w której zginęło ok. 2 mln Wietnamczyków. A mimo tego stosunki Wietnamu z USA są lepsze, niż Polski z Rosją. Wietnam ma kulturę tysiąc lat starszą od polskiej, przez tysiąc lat był pod panowaniem chińskim. Potrafi jednak w polityce kierować się realizmem, a nie emocjami, co jest charakterystyczne dla ludów prymitywnych.
Nie rozumiem tej polskiej powszechnej (od prawicy do lewicy) rusofobii. Zamiast robić interesy na wschodzie, próbujemy szkodzić wschodniemu sąsiadowi, na ile tylko pozwalają nasze niewielkie siły. Inni tego nie rozumieją i zarabiają na współpracy z Rosją. Wiedzą, że jeśli jest tak ogromny rynek i kraj mający wielkie zasoby surowcowe, to trzeba z nim handlować. A praw człowieka używają oszczędnie, bo przecież w gronie sojuszników zachodu akceptuje się kraje jawnie łamiące zasady praworządności i prawa człowieka. Polska też wobec tych krajów nie protestuje (Turcja, Arabia Saudyjska i inne kraje arabskie, a także Izrael, kraje Afryki północnej, Indonezja, itp.). To świadczy z jednej strony o obłudzie politycznej, a z drugiej o nie liczeniu się z interesem gospodarczym kraju.
Spodziewam się, że ten pogląd nie znajdzie zwolenników. Ale nie uważam, że większość ma rację.
Wiesław Żółtkowski, Facebook 10.03.2021