Najważniejszą sprawą w 2025 r. będzie kształt i perspektywa UE. Jestem zwolennikiem silnej Unii i rozszerzania jej wspólnych polityk. Cała historia Polski pokazuje, że rozwijaliśmy się, gospodarczo, gdy byliśmy otwarci na wpływy zewnętrzne. Zamkniecie granic prowadziło do zahamowania rozwoju gospodarczego. Wszystkie dane to potwierdzają.
UE stoi przed wielkimi wyzwaniami. W społeczeństwach europejskich podważany jest model państwa dobrobytu, stworzony po II wojnie światowej. Z jednej strony rosną wpływy idei liberalnych, zakładających że każdy samodzielnie sobie radzi i trzeba ograniczać rolę państwa. Z drugiej, pojawiają się idee populistyczne, głoszące zupełnie nierealne obietnice. To prowadzi do chaotycznych i nieracjonalnych rozwiązań, popieranych jednak przez wyborców.
UE nie prowadzi samodzielnej polityki. Jej członkowie są równocześnie członkami NATO, którym zarządzają Amerykanie. To przekłada się na politykę Unii, dodatkowo niespójną bo poszczególne państwa Unii różnią się podporządkowaniem USA. Stąd Unia z jednej strony wspiera napadniętą Ukrainę, a z drugiej nie reaguje na eksterminację Palestyńczyków przez Izrael. Polityka nie wynika z wartości, tylko z dyktatu amerykańskiego. Efektem jest m. in. odcięcie państw europejskich od tanich surowców energetycznych z Rosji, co jest istotnym powodem dzisiejszych problemów gospodarczych.
Dużym wyzwaniem jest imigracja. W UE brak jednolitej polityki imigracyjnej, w tym sposobu asymilacji przybyszów. W krajach unijnych występują w tym zakresie duże różnice. A problemu tego nie da się uniknąć, trzeba go szybko rozwiązać w skali całej Unii. Imigrantów trzeba świadomie i mądrze przyjmować. Alternatywą jest zabijanie ich na granicach.
Super ważnym wyzwaniem jest ochrona przed zmianami klimatu, ale to wypadkowa innych rozwiązań.
System władzy w UE nie ułatwia rozwiązywania problemów. Ograniczone są istotne uprawnienia Komisji UE, co powoduje ich aktywność na obszarze regulacji drugoplanowych, często uciążliwych. Prawdziwa władza jest na poziomie reprezentacji państw. A tutaj dochodzą do głosu sprzeczne interesy, a nawet sprzeczne widzenie kształtu UE. W tej sytuacji jeśli Unia ma trwać, to musi skupić się na sprawach wewnętrznych i umacnianiu jej spójności. Nie służą temu rozważania o rozszerzaniu Unii. Są one nierealne i pełnią tylko rolę narzędzia motywującego państwa będące w konflikcie z Rosją. Przecież Ukraina, czy Gruzja nie zostaną przyjęte do Unii w dającym się przewidywać czasie. Czy ktoś w to wierzy? Takie nieracjonalne obietnice wzmacniają konflikty i nawet prowadzą do wojen.
Potrzebny jest ruch społeczny, wspólny we wszystkich krajach Unii, wspierający politykę umacniania UE. Chodzi o zachowanie państw narodowych, ale uwspólniających różne polityki dotyczące spraw, których nie można rozwiązać w skali jednego kraju. A takich spraw jest coraz więcej i one decydują o pozycji Europy w relacjach z USA, Chinami i Rosją. Chciałbym, aby UE była suwerenna, bez podporządkowania imperialnej polityce innych. Jeśli tego nie będzie, to państwa UE będą pojedynczo rozgrywane przez USA, Rosję i Chiny. Żadnemu z tych imperiów nie zależy na silnej Unii.
Wiesław Żółtkowski - Facebook - 30.12.2024