Ksiądz Jan Kaczkowski z Pucka organizator hospicjum mówi w GW 8 stycznia: Przyklejam serduszko na sutannę i chodzę z nim całą niedzielę. Kościół nie ma monopolu na dobro. Dlaczego ma mi się nie podobać, co robi Jurek Owsiak i jego Orkiestra? Taką opinię ma wielu Polaków.
Trzeba podkreślić, że fenomen Owsiaka i jego Wielkiej Orkiestry rodził się przez wiele lat, w Polsce napotkał szczególnie sprzyjającą atmosferę. Wynikała ona z historycznej tradycji pomocy i solidarności z pokrzywdzonymi, która zrodziła się w doświadczeniu społecznym przez ostatnie dwieście lat w wyniku szczególnego nagromadzenia klęsk narodowych i strat, które dotknęły każdą polską rodzinę. Polacy wychowani w atmosferze przegranych powstań zawsze mobilizowali się w chwilach trudnych. Takie chwile mamy i dzisiaj. Mimo 20 lat transformacji i wcześniejszych nadziei na lepsze życie, dobrze żyje się tylko niektórym. Statystyki wskazują na rosnące rozwarstwienie, a pukający do drzwi kryzys być może zaoszczędzi jedynie bogatych i bardziej zaradnych dziś.
Na niesprawiedliwości kapitalizmu narażeni są najsłabsi, szczególnie dzieci. Coroczne akcje Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy ku nim się zwracają, stąd wielkie ich społeczne poparcie i rosnąca z roku na rok szczodrość Polaków.
Drugim elementem są widoczne niedomagania i praktyki służby zdrowia, która chorobliwie działa od lat a ostatnie perturbacje z wprowadzaniem nowych zasad dystrybucji leków zastanawiają i pacjentów i lekarzy – o co chodzi? Akcje Owsiaka wspomagają bazę publicznej służby zdrowia każdego roku sprzętem wartości wielu milionów.
Trzecim elementem jest sprawa zaufania. Dotychczasowe, działające instytucje charytatywne nie spełniają w opinii społecznej podstawowego kryterium – uczciwości. Dotyczy to zarówno instytucji kościelnych jak też wielu stowarzyszeń i fundacji. Opinia publiczna przypisuje im pazerność i brak przejrzystego dysponowania zgromadzonymi środkami. Ludzie ufają Owsiakowi.
W sumie dobrze, że jest Jurek Owsiak i jego Wielka Orkiestra. Nie jest niestety dobrze, że społeczne potrzeby i stan państwa stwarzają rozszerzające się pole do jej działania. Wiadomo, że państwo trzeba stale reformować i wiele instytucji budować od nowa. Wiadomo jednak, że jego chroniczne niedomaganie w końcu przerodzi się w trwałą wadę systemową. A to rodzić może niestety daleko idące skutki.
Kolejny, 20. rok działania Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i jej kolejny sukces powinien cieszyć, powstaje nam bowiem prawdziwe społeczeństwo obywatelskie. Powinien jednak również zmusić do refleksji nasze elity, i polityczne, i intelektualne – czy stan państwa, które powinno być największym dobrem Polaków nie wymaga po 23 latach transformacji poważniejszej debaty – gdzie jesteśmy i dokąd zmierzamy?
Andrzej Ziemski