W pałacu zajmowanym kiedyś przez Nicolae Ceausescu w Bukareszcie, obecnie znajduje się Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Santiago Sierra umieszcza jeden z najbardziej spektakularnych swoich projektów – Korytarz Ludzki. Wytycza od wejścia do wyjścia 240 metrowy korytarz, o szerokości 120 cm. Wynajmuje 396 żebraczek i prostytutek. Ustawia je po obu stronach orytarza z wyciągniętymi dłońmi, powtarzają one wyuczoną frazę „give me money” po angielsku i rumuńsku. a wielkim rządowym otwarciu wystawy trwa to przez 3 godziny.
Nie wiem czy Santiago Sierra czytuje Slavoja Żiżka i jaki może mieć to wpływ na jego sztukę. U obu występuje radykalna krytyka kapitalizmu jako globalnego systemu. Lewicowość Sierry, jak to u emocjonalnego artysty, jest jednak bardzo intuicyjna. Sprzedaż własnego intelektu w służbie kapitalizmu nazywa prostytuowaniem. Jednocześnie jest pieszczochem systemu rynku sztuki światowego globalizmu. Żyje obecnie w Meksyku, co ma duży wpływ na jego twórczość, otoczony bezkresną nędzą. On sam milioner, rozchwytywany rzez najbogatsze kapitalistyczne fundacje, centra sztuki współczesnej na całym świecie, co jest sprzeczne z jego rewolucyjnymi poglądami na kapitalizm. Jego twórczość spełnia, być może, rolę wentylu bezpieczeństwa dla globalizmu kapitalistycznego.
Na pytanie koreańskiej kuratorki sztuki – czemu jednak bierze udział w tym systemie? Odpowiada bardzo prosto – bo chcę robić swoją sztukę. W czasie pobytu w Korei Południowej na rządowym zaproszeniu, dostaje do dyspozycji strefę zdemilitaryzowaną, na granicy z Koreą Północną. Zastaje tam puste przestrzenie z ukrytymi oddziałami wojskowymi. Przy granicy zbudowano małą kolonię artystyczną, według szokującego rządowego projektu, raj dla artystów, żeby pokazać północnej Korei, jaki wspaniały i ludzki jest kapitalizm. Sierra odbiera to bardzo ironicznie – on ma chwalić kapitalizm?
Realizacja jego projektu (który trzyma jak zwykle w tajemnicy) napotyka początkowo opór władz wojskowych, musi mieć do dyspozycji dwa wojskowe oddziały.
Po interwencjach dostaje wymuszoną zgodę. W końcu rozstawia dwa oddziały w dużej odległości. Z pewnością na podglądzie wywiadu – żołnierze kopią w pustej przestrzeni strefy granicznej dwa spore doły wielkości kontenera. Ziemią z jednego dołu zasypują drugi i odwrotnie. Pozostaje po tej akcji tylko świeży ślad ziemi. Chce tym groteskowym działaniem udowodnić, jałowy trud żołnierza, bezsens wojny.
Skandalem i zerwaniem wystawy, już po pierwszym dniu, zakończyła się jego akcja o tytule „245 m2” w nieczynnej od dawna synagodze, w niemieckim mieście Pulheim. Władze miasta utrzymują pustą synagogę bez obrządków religijnych, jako miejsce upamiętniające zagładę Żydów w czasie II wojny światowej. Santiago Sierra stawia na parkingu przed synagogą 6 samochodów z włączonymi silnikami. Gaz z rur wydechowych wtłaczany jest do środka synagogi gumowymi tubami. Do wypełnionej gazem synagogi wpuszczani byli pojedynczo ludzie z miasta w maskach gazowych w towarzystwie strażaka. Rozpętało to wrzawę medialną i protesty gminy żydowskiej.
Będąc w Izraelu odkrywa książkę telefoniczną tylko dla Arabów, uznaje to jako dyskryminację Palestyńczyków. W czasie Biennale w Tel Aviv 2006, wymusza na organizatorach słynne już czytanie książki telefonicznej po arabsku. Przez 120 godzin przeczytano tylko połowę i to pod ścisłą opieką. Pawilon wystawowy otoczony być musiał przez uzbrojonych ochroniarzy. Prawie w tym samym czasie, realizuje w Madrycie, galeria Helga de Alvear, bliźniaczą akcje czytania nazwisk poległych w metrze madryckim w czasie napadu terrorystycznego.
Ostatnie lata stanowią niewyobrażalną ekspansję obecności jego sztuki: Metropolita Museum of Modern Art. N.Y., kolejny udział (pawilon Hiszpański) w olimpiadzie sztuki, jakim jest Biennale Sztuki w Wenecji. W 2005 roku dostaje do aranżacji główne wejście do weneckiego Giardini di Castello, gdzie stoją wszystkie pawilony narodowe. Na ostatnim Biennale 2007 światowe media zwracają uwagę głównie na pawilon hiszpański, którego aranżacja jest jego dziełem.
Santiago Sierra przyjął zaproszenie do udziału w Biennale w Havanie 2006. Swoim zwyczajem nie informował organizatorów, co zamierza zrobić. Ustawia w przestrzeni całego pawilonu, sześć prostych skrzyń ze zbitych desek, mogących służyć do siedzenia. W dolnej części deski mają przebite małe otworki. Skandal wybucha dopiero po uroczystym otwarciu Biennale, kiedy okazuje się, że w środku skrzyń schowane są wynajęte prostytutki.