Mam taką przywarę, że jestem niewrażliwy na patos i trudno poddaję się emocjom. W sytuacji gdy wszyscy się z czymś zgadzają natychmiast uruchamia mi się krytyczne myślenie i odwołanie do faktów, które przeczą dominującym poglądom.
Jest to cecha przydatna w zarządzaniu ryzykiem, czym się zajmowałem, ale wyłączająca z wspólnoty, gdy dotyczy polityki. Tutaj obowiązują emocje i życzeniowa ocena zdarzeń. Mają być takie, jakich oczekujemy. Dopiero późniejsze zderzenie z rzeczywistością gwałtownie weryfikuje opinie, zwykle znów w przesadzony sposób.
Oglądałem wizytę prezydenta Ukrainy w Warszawie. Przemówienie prezydenta Dudy było świetne technicznie, dobrze napisane, choć do treści już mam uwagi. Wystąpienie prezydenta Żeleńskiego było słabe. Z powodów nastrojów wewnętrznych nie mógł odnieść się do spraw oczekiwanych w Polsce (historia) i pozostało mu tylko dziękowanie. W czasie całego spotkania dominowało przekonanie o pewnym wojskowym zwycięstwie Ukrainy i sprawnej odbudowie kraju.
W biznesie weryfikuje się plany gospodarcze, sprawdza prawdziwość danych, poprawność obliczeń i sposób wnioskowania. W biznesie cenienie są ludzie, którzy potrafią to robić. W polityce jest inaczej. Cenieni są ci, którzy nie kierują się faktami, tylko emocjami społecznymi. To emocje dają im władzę poprzez kartkę wyborczą. Trzymający się realiów są w mniejszości i w krótkim czasie często przegrywają. Ale powinni przynajmniej ostrzegać.
W tej roli tylko kilka uwag. Jak można mówić o zwycięstwie militarnym Ukrainy, gdy wojna toczy się na jej terytorium, kraj jest rozbity, w pełni uzależniony od wsparcia zewnętrznego. W tej sytuacji wspierający Ukrainę będą współdecydować o zakończeniu wojny.
Ukraina przed wojną była biednym, źle rządzonym krajem, jedynym którego PKB było dużo niższe, niż w 1991 r. W europejskich regulacjach bankowych inwestycje na Ukrainie były oceniane jako najbardziej ryzykowne, co wymagało tworzenia na nie specjalnych rezerw. Teraz to ryzyko jeszcze wzrosło, co raczej wyklucza kredytowanie inwestycji w Ukrainie bez pewnych, bezwarunkowych gwarancjach rządowych. Czy Polska będzie dawać takie gwarancje? Bez tego nie będzie polskich inwestycji.
Wojna demoralizuje każde społeczeństwo. Tak było też w Polsce po wojnie. Czy można oczekiwać, że weterani wojenni i powracający uchodźcy zabiorą się nagle do ciężkiej pokojowej pracy w roli słabo opłacanych pracowników? Wielkie problemy społeczne z weteranami wojennymi miała Rosja po Afganistanie i mają USA po swoich wojnach. Słaba gospodarczo Ukraina będzie je miała w dużo większym rozmiarze.
Bez uwzględniania tych spraw rozważanie przyszłości Ukrainy i polskich z nią relacji jest życzeniowe, nie uwzględnia brutalnej rzeczywistości. Uważam, że w polityce realizm jest konieczny, choć w naszej historii dominowały decyzje podejmowane z emocji. Obawiam się, że umiłowanie tradycji spowoduje, że dalej tak będzie.
Wiesław Żółtkowski -Facebook 7.04.2023