Narodowe święto imaginacji
Janina Łagoda
Na przestrzeni dziejów, po tragicznych upadkach, Rzeczpospolita się odradzała. Różne były okoliczności tych zdarzeń, ale zawsze jutrzenka swobody stanowiła zaczyn dla organizatorskiego wysiłku narodu, a nade wszystko inspirację w definiowaniu określonej formuły obywatelskich wolności. Tak było w zdarzeniach ostatnich blisko stu lat, ale rok 1918 epatuje nadzwyczajnością, bo dar niepodległości zstąpił po z górą 120. latach niewoli, zaś graniczny obszar odzyskanej Rzeczpospolitej przesiąknięty był zaborczą trójpolówką, z którą należało się szybko rozstać. I to się udało, ale późniejsze zawiłości, miast nadziei epatowały pesymizmem zwieńczonym wrześniową klęską i kolejnym wyzwoleniem w 1945 roku.
Więcej…
Co się wydarzyło 16 i 17 grudnia?
Robert Smoleń
Oczywiście chodzi o wydarzenia z wczorajszego wieczora, nocy i dzisiejszego poranka, nie z roku 1981 i 1970; nota bene, symbolika płynąca ze zbieżności tych dat jest zaskakująca. Po pierwsze, w wyniku zdarzeń ostatniej nocy Jarosław Kaczyński stanął na rozstaju dróg, z których jedna nieuchronnie wiedzie ku upadkowi, a druga – ku dyktaturze. Demokracja polega na dialogu i poszukiwaniu kompromisu, dyktatura – na narzuceniu swojej woli siłą. Rów między dwiema stronami sporu – PiS i anty-PiS – pogłębiał się od kilkunastu miesięcy. Wczoraj jednak sięgnął takiego rozmiaru, że zasypać go już niepodobna. J. Kaczyński musiałby się wycofać z podjętych decyzji (np. przeprowadzić ponowne głosowanie nad przyszłorocznym budżetem, uznać obrady w Sali Kolumnowej Sejmu za nieważne lub niebyłe, wycofać się z planu ograniczeń w dostępie mediów do posłów i prac parlamentarnych), a tego z pewnością nie zrobi. Wczoraj uruchomił proces, który będzie nabierał własnej dynamiki. Nie ma tez nikogo innego (na pewno nie jest taką postacią prezydent Duda), kto mógłby zainicjować poważne rozmowy między obozem rządzącym a opozycją – także tą na ulicy. Ta ostatnia pokazała ostatnio swoją moc: skala marszu 13 grudnia bez wątpienia znów zaskoczyła liderów Prawa i Sprawiedliwości (tym bardziej, że im samym nie udało się zmobilizować zwolenników w tymże dniu), zapewne podobnie szybkość i sprawność, z jakimi sympatycy KOD skrzyknęli się wczorajszego wieczora. Logika procesu będzie więc pchać Kaczyńskiego w stronę jawnych rozwiązań autorytarnych, nawet gdyby tego nie chciał. W przeciwnym razie szybko utraci władzę.
Więcej…
Czas teraźniejszy, czas przyszły
Janina Łagoda
Rządzącym trudno powiązać dziś z jutrem. W przekorze zalega przeszłość doraźnie modyfikowana na użytek bieżącej polityki, a naturą dziejowych zdarzeń jest niezależność od żonglowania nimi wedle kalkulacyjnych sondażowych diagramów. Fakty potrafią się otrząsnąć z niewygodnych usytuowań, chociaż chwilowe społeczne skutki takich praktyk niekiedy bywają rozległe.
Dziś
Wyborcza parlamentarna wygrana to satysfakcja, ale i problem z zagospodarowaniem kapitału, tym razem wzmocnionego sponsoringiem prezydenta RP, który nie skrywa wdzięczności za partyjną nominację, popadając w niewolę jednej opcji. Przykładów wiele. Rok wystarczył, aby triumfatorzy sprawnie uporali się w znaczącym wymiarze z wymianą kadr w agendach będących ich łupem. Dla pełni szczęścia pozostał jeszcze spory obszar samorządowych kompetencji ulokowanych w ośrodkach decyzyjnych poza zwycięską partią, tj. Prawem i Sprawiedliwością (PiS).
Więcej…
Przekorny wywiad znanego profesora. „Sto lat przeciw głupocie”
Lech Kańtoch
„Synu wiedz, jak małą ilością rozumu rządzony jest ten świat” Axel Oxenstierna, kanclerz Królestwa Szwedzkiego (XVII wiek)
To znakomita książka ten wywiad-rzeka z Profesorem Władysławem Markiewiczem[1]. Tak fascynująca, że kartki niemal się same przewracają. To opowieść znakomitego uczonego, nestora polskiej socjologii, o jego blisko stuletnim życiu. Obfitowało ono w mniej lub bardziej dramatyczne wydarzenia, bo przyszło mu było uczestniczyć w licznych zakrętach polskiej i europejskiej historii. Wartka opowieść i ciekawe refleksje muszą zainteresować każdego niemal czytelnika. Oczywiście, wielu z nas mogą wciągnąć opisy wydarzeń sprzed paru lat, w których Profesor uczestniczył bądź je niezwykle wnikliwie obserwował. Ale też niesłychanie ciekawe z dalszej przeszłości. Czyta się je tak jak coś w rodzaju scenariusza serialu dokumentalnego.
Więcej…
Przegląd wojsk na różnych frontach
Robert Smoleń
Prawu i Sprawiedliwości udaje się (oczywiście niezamierzenie) dzielić polskie społeczeństwo w różnych sprawach i różnych konfiguracjach. W ten sposób tworzą się dynamiczne i wielorakie linie podziałów politycznych. PiS wciąż przewodzi w sondażach dzięki temu, że na każdym polu mobilizuje stałą grupę swoich zwolenników, zaś po drugiej stronie każdorazowo aktywizują się różne (choć w części pokrywające się) grupy. Jednak po przekroczeniu pewnego punktu krytycznego grupy te mogą się zacząć wzajemnie wspierać i może dojść do utrwalenia się jakiegoś w miarę stałego jednolitego podziału, przekładającego się na decyzje wyborcze.
Więcej…
Referendum w sprawie aborcji
29 września 2016 r. w Warszawie odbyło się spotkanie przedstawicieli ugrupowań lewicowych, podczas którego powołano Komitet Referendalny w sprawie aborcji. W skład Komitetu weszły następujące organizacje: Dom Wszystkich Polska, Stowarzyszenie Pokolenia, Polska Lewica, Polska Partia Socjalistyczna, Porozumienie Socjalistów, Ruch Ludzi Pracy, Socjaldemokracja Polska, Sojusz Lewicy Demokratycznej, Unia Pracy oraz Wolność i Równość. Komitet jest otwarty dla każdej organizacji, która ma podobny sposób myślenia w tej sprawie. 23 września 2016 r. Sejm odrzucił obywatelski projekt „Ratujmy kobiety”. Tego dnia bardzo dobitnie przekonaliśmy się, co oznacza brak reprezentacji lewicy wśród posłanek i posłów. Dlatego powołujemy do życia Komitet Referendalny ws. Aborcji – czytamy w porozumieniu powołującym Komitet. Pragniemy aby idea referendum w sprawie aborcji stała się inicjatywą obywatelską, wspieraną przez te organizacje dla których prawo do przerywania ciąży jest sprawą ważną – stwierdzają sygnatariusze porozumienia. Dlaczego chcemy przeprowadzenia ogólnokrajowego referendum dotyczącego prawa do przerywania ciąży? Ponieważ stanowczo sprzeciwiamy się projektowi całkowitego zakazu przerywania ciąży, który przewiduje projekt ustawy zaproponowany przez obywatelski komitet ustawodawczy!
Więcej…
Wyklęci patroni naszych ulic
Przemysław Kmieciak
Chciałbym Państwu opowiedzieć o „Wyklętych”. „Ech”, pomyślicie, „pewnie kolejna historia o rotmistrzu Pileckim, Ince albo Łupaszce”. Nic z tych rzeczy. Wymienieni nie są już „Wyklęci”. Było tak przez dziesiątki lat, ale teraz ich nazwiska znają prawie wszyscy. Opowiem o prawdziwych „Wyklętych”. Zacznijmy od kilku kadrów z naszej historii: Stefan Okrzeja. Rok 1904. Na warszawskim Placu Grzybowskim trwa demonstracja. Wtem pewien młody, 18-letni robotnik, podnosi ponad tłum sztandar z napisem „Niech żyje wolny polski lud”. Interweniują carscy żołnierze, padają strzały. To pierwsze zbrojne starcie z rosyjskim zaborcą od czasu powstania styczniowego. A ten młody, odważny człowiek nazywa się Stefan Okrzeja. Rok 1905. 19-letni Stefan Okrzeja zostaje aresztowany, pobity do nieprzytomności, a potem skazany na śmierć i powieszony na stokach Cytadeli Warszawskiej. Rok 1910. Działacz niepodległościowej konspiracji, Gustaw Daniłowski, pisze biografię Stefana Okrzei. Nazywa go „człowiekiem ze złota” i „władcą przyszłości”, którego duch odradza się właśnie w kolejnych szeregach polskich patriotów. Okrzeja jest teraz powszechnie znanym symbolem oporu przeciwko zaborcy, a rocznica jego śmierci jest uroczyście obchodzona. Śpiewa się o nim ballady, a ulotki z jego wizerunkiem ukradkiem rozprowadzane krążą po całym kraju.
Więcej…
Refleksje z pogranicza
Janina Łagoda
Powojenny obszar Rzeczpospolitej, to wypadkowa apodyktycznych pomysłów globalnych mocarzy, a w mniejszym stopniu propozycji ówczesnych rodzimych polityków. Tamten tygiel zawiłości, mimo upływu czasu, nadal waży na odczuwaniu suwerenności, a rządzący w swoich wyobrażeniach stygmatyzują sąsiadów wedle schematów tradycją uświęconych. Narracja zmiękczana jest populizmem faszerowanym polską niezwykłością. Nasze granice (ok. 3,5 tys. km) to niebagatelna marszruta. Rzecz w tym, aby krocząc obrzeżnym szlakiem, odejść od urojeń oraz selektywnego etykietowania jej odcinków, lecz znaczyć je pragmatyzmem. Granice, mimo że kreślone kamiennymi słupami i certyfikowane wyrafinowanymi pergaminami podlegają permanentnym odkształceniom. Dlatego też należy dbać o drożność dylatacyjnych szczelin, a w tych przypadkach podstawowym balsamem jest wzmacniane ponadgranicznych sympatii. Ten model współistnienia w praktyce różne przybiera kształty w odniesieniu do naszych siedmiu sąsiadów. Ale i ósmy, Bałtyk też generuje niemałe problemy, np. gazociąg północny (Nord Stream), łowiska wokół Bornholmu, Zalew Szczeciński, Mierzeja Wiślana etc. Graniczne styki, wymagają więc ciągłej konserwacji.
Więcej…
|
|