Folwark rządzących
Janina Łagoda
Wydawałoby się, że dawna folwarczna organizacja państwa oparta na pańszczyźnie, po wielu modyfikacjach, także poczynionych przez zaborców, przeszła ostatecznie do lamusa wraz z dekretem z 1945 roku o reformie rolnej. Okazuje się, że w jaźni i czynach rządzącej partii nadal zajmuje poczesne miejsce; może w nieco zmodyfikowanej postaci. Dzieje się tak, bo dla tzw. zjednoczonej prawicy reguły obowiązujące w demokratycznym państwie prawa krępują jej woluntarystyczne skłonności. Przywiązanie rządzących do sobiepańskich nawyków jest dostrzegalne niemal we wszystkich segmentach krajowej administracji. W jednych mniej, w innych więcej, ale obrany kurs jest oczywisty, a mianowicie podporządkowanie instytucji państwa prezesowi partii i jego totumfackim, coś na modłę nieefektywnego centralizmu demokratycznego, z którym niedawno się rozstaliśmy.
Więcej…
Koalicja nieszczęść?
Tymoteusz Kochan
Znajdujemy się obecnie w okresie, w którym coraz więcej walk politycznych przyjmuje formę narodową lub wręcz etniczną. Toczą się krwawe narodowe wojny, do bram Zachodu dobijają się rzesze „obcych” etnicznie imigrantów. Te wojny i fale migracyjne w istotny sposób utrudniają i będą utrudniały sytuację lewicy i właściwe jej podejście klasowe. Ideologicznych masek jest bardzo wiele. Mainstream, zdominowany przez liberalne media, w atmosferze narodowej euforii będzie dalej tuszował klasowy wymiar wojen i ignorował kolonialną przeszłość Zachodu. Doktryny szoku, opisujące katastrofy, które tradycyjnie po wojnach następują napotkają na mur medialnego milczenia. Atmosfera ta sprzyja niestety postawie kapitulanckiej i powoduje przechodzenie lewicy na bezpieczne, bo akceptowalne mainstreamowo, pozycje liberalne. I w tym przypadku wygoda oznacza ryzyko politycznej zagłady. A tuż za sprzecznościami imperialistycznymi ukrywają się i gotują sprzeczności klasowe.
Więcej…
Wojenna presja
Janina Łagoda
Jaźń rodaków zaatakował militarny mikrob, który z równym natężeniem zainfekował instytucje państwa, samorządy, charytatywne pomocowe organizacje, altruistyczny wolontariat etc. Jest to normalny emocjonalny objaw, kiedy tuż za granicznym stykiem szaleje pożoga. Przyczyny konfliktu złożone, ale na czoło wybija się egoizm mocarstwa, z którym obydwa państwa do niedawna tworzyły radziecką wspólnotę, a i wcześniej pozostawały w symbiozie. Historia ich związków jest bogata. Dzisiaj wkroczyła w nową fazę obliczoną na to, aby Ukraina stała się własnością Kremla. W niwecz jest obracana egzystencjalna infrastruktura państwa, roszona ludzką krwią. Wokół bratobójczego konfliktu namnożyły się obwarzanki dobrych oraz fatalnych rad, jak i sugestii nie zawsze roztropnych czynów, ale zazwyczaj kraszone samolubną ideą rozwiązania tego konfliktu. Efekt taki, że nie zelżała eskalacja napięć w tym regionie. Została skryta w tzw. pomocowych militarnych gestach o ubocznych skutkach prowokujących agresora do intensyfikowania tragedii.
Więcej…
Ukraińsko-polskie fascynacje
Janina Łagoda
Wojen i zbrojnych powstań historia nam nie szczędziła, a geografia powodowała, że losy Polski po wielokroć się zespalały z ukraińskimi i rosyjskimi. Wzajemne fascynacje niekiedy słabły, innym razem wzmagały. I nie były to wyłącznie bogobojne zachwyty. Polityczne wtręty robiły swoje. Dzisiaj eksplodowały edycją zbrojnego konfliktu odwiecznych pobratymców, znających doskonale własne dusze, ale wszechobecna polityczność częstokroć stawiała między nimi graniczne słupy. W tym historycznym procederze nas nie brakowało, a i morze krwi się rozlewało. Dzisiaj pozostajemy w aktywnym, emocjami nasiąkniętym procesie wspomagania napadniętego.
Więcej…
Władców wszeteczność
Janina Łagoda
Partia władzy, mająca za sobą doświadczenia zarówno walki o tron, jak i w administrowaniu państwem, nie dopuszcza myśli o ewentualnej marginalizacji, co oczywiste, ale za buńczucznością każdego rządzącego ugrupowania zazwyczaj podąża realna groźba przegranej. Dlatego też, by trwać na piedestale przygotowuje grunt ku kolejnemu wyborczemu zwycięstwu, pławiąc się w gąszczu chwytliwych obietnic, rozczulających propozycji i innych zachęt mających procentować na finiszu wyborczego dystansu. Wszystko jest opakowywane w prosty agitacyjny przekaz o potrzebie wzmacniania fundamentów państwa, na których będzie dobudowywana utęskniona mocarstwowa Najjaśniejsza, wolna od wewnętrznych animozji i budząca respekt w świecie. Utopijne to wprawdzie zawołanie w wydaniu obecnie rządzących, ale o chwytliwej mentalnej przyczepności. Dla niektórych wyborców wiara w realność skrytych pragnień jest silniejsza od wymowy faktów.
Więcej…
PPS a „Widzew" Łódź
Robert Plebaniak
Gdyby wzorem towarzyszącej nam od lat „Familiady”, zadać pytanie: „Z czym kojarzy się miasto Łódź?”, zapewne padałyby różne odpowiedzi. Każdemu z pewnością z czymś innym. Jednak sądzę, że robiąc ranking wskazań, w pierwszej piątce moglibyśmy znaleźć: „z Ziemią Obiecaną”, „z Łódzką Szkołą Filmową” i … „z Widzewem Łódź”. Dziś, poświęćmy chwilę uwagi tej trzeciej odpowiedzi – Widzew Łódź. W latach 80-tych poprzedniego stulecia, z niewielkiego klubu z robotniczej dzielnicy Łodzi, potrafiono stworzyć drużynę, która była w stanie „odprawiać z kwitkiem” najbardziej uznane europejskie marki piłkarskie. Wspomnę chociażby o Juventusie FC, Manchesterach City i United czy Liverpoolu.
Więcej…
Geografia politycznością smagana
Janina Łagoda
Ziemski glob parcelują państwa, których na ten czas jest bez mała dwieście. Proces żywy. Korekty granicznych słupów trwają w najlepsze. W tym procesie Polska permanentnie uczestniczy i to w przedziale od maksymalnego w swej historii zasięgu terytorialnego w latach 1571 – 1697, tj. w czasach panowania władców elekcyjnych, kiedy to włości Najjaśniejszej osiągnęły w 1634 roku apogeum - około 990 tys. km2, poprzez długoletnią całkowitą utratę swojskiej przestrzeni, po kolejne polityczno - geodezyjne wahadła, aby dzisiaj dysponować 313 tys. km2,, a z morskim terytorium, to około 322 tys. km2, czyli blisko 38% z czasów jej obszarowej świetności. Tym ostatnim metrażem obdarowała nas Wielka Trójka po wojennym polityczno-fizycznym gruzowisku. Warto, aby rządzący mieli ten ważki gest przed oczyma, okazując więcej skromności i nie frymarczyli darowizną. Pietyzm dbałości o tę caliznę nade wszystko.
Więcej…
Ja, Proletariusz
Jan Herman
30 stycznia uczestniczyłem w czymś zamiast „opłatka”, jako członek koła PPS Warszawa-Śródmieście. Nie było nas tam licznie, ale też data tego spotkania nie trzymała się niczego. Próbowałem tam zabierać głos, w sprawie ideowej, ale i w sprawie politycznej. Uwaga: mówiłem dla wielu zbyt długo, a i tak nie zdołałem powiedzieć składnie tego, co tu zawrę poniżej. Ideowo znów powróciłem do próby odpowiedzi na pytanie, na czym polega ów socjalizm. Na roboczo definiuję dziś, że jest to ustrój dla ludzi AKTYWNYCH PUBLICZNIE W DOBREJ WIERZE, którzy są na tyle odporni moralnie na doczesne pokusy i słabości, że potrafią odrzucić powszechne dziś w Polsce RWACTWO DOJUTRKOWE. Nie, nie jestem przeciw czyjejkolwiek karierze jako takiej, ale osądzam jako niemoralną każdą karierę opartą na RWACTWIE i KUNKTATORSTWIE, zwłaszcza kosztem bliźniego (zaraz wyjaśnię) i kosztem dobra wspólnego. Sądzę, że jeśli ktoś jest w czymś lepszy niż inni, to powinien umieć się powstrzymać przed dyskontowaniem tego „pod siebie”, tylko powinien zrobić wszystko, a może choćby wiele, by inni nie odstawali od niego ani poziomem dochodu, ani poziomem orientacji w procesie społecznym, ani w dostępie do art-kultury. Bo naprawdę mam przekonanie, że zwykły człowiek ma prawo do dochodów na poziomie co najmniej 1/10 dochodów przeciętnych (obetnijmy z tego surrealistyczne marginesy w dół (nędza) i w górę (suta wystawność).
Więcej…
|
|