Spór o imponderabilia
Janina Łagoda
Polskie społeczeństwo znalazło się w cyklonie mocy moderujących relacje międzyludzkie wedle nieodgadnionych obrachunkowych wyznaczników, co musi niepokoić, a i przerażać. Głosy o potrzebie narodowego pojednania giną w tumulcie waśni. Wydawałoby się, że blisko trzy dekady od początku wolnościowej transformacji, to wystarczający czas, aby wzmocnić fundamenty jedności. Jest inaczej. Kraj dryfuje na topliwej krze, tworząc sprzyjające warunki do pogrążenia się w kipieli despotyzmu, zatracając demokratyczne zdobycze. Antagonizowanie rodaków stało się znakiem firmowym dobrej zmiany. Dzieje się to po części za obywatelskim przyzwoleniem, co napawa smutkiem. Dotychczasowy skutek taki, że polityczne spory zstąpiły pod strzechy, gmatwając pogodę nawet przy rodzinnych biesiadnych stołach. Konsekwencje swarliwości mają wystarczająco dobitne opisy w annałach historii Rzeczpospolitych, zwłaszcza tej szlacheckiej, ale późniejszych również.
Więcej…
Solidarność po raz drugi
Rafał Zieleniewski
Mija kolejna rocznica podpisania porozumień sierpniowych. Tym razem mniej okrągła: 39. Ale nie ten zbieg okoliczności zmusza nas do refleksji. Każdy z nas, byłych członków Solidarności, pragnie dokonać podsumowania ówczesnej aktywności społecznej. W jakiej kondycji była Polska i Polacy, gdy przyłączaliśmy się do NSZZ „Solidarność”? W jakiej jest teraz? Czy ukróciliśmy władzę partii i kłamstwo w telewizji, czy działają związki zawodowe a na mieszkanie czeka się krócej? Co zostawiamy naszym dzieciom? Jak nasz oceni historia?
31 sierpnia 1980 roku Każdy z nas w innym momencie zrozumiał wagę wydarzeń. Jedni z nadzieją wysłuchiwali informacji o czasowych przestojach w pracy, inni lekceważyli te informacje. Jedni wiązali nadzieję z przyspawaniem pociągu do szyn inni zajęci byli codziennymi sprawami. Jednak w chyba każdym zakładzie pracy komentowaliśmy wystąpienie I sekretarza partii, Edwarda Gierka, używającego nie wymawianego wcześniej słowa „strajk”. To był dzień, w którym protesty przeciwko przeniesieniu kolejnej grupy wędlin do sklepów komercyjnych przerodziły się w strajki o inną Polskę.
Więcej…
Mobilizacja nowych wyborców jest nową okolicznością
Z dr. hab. Rafałem Chwedorukiem, profesorem UW, rozmawia Przemysław Prekiel
Członkowie SLD w wewnątrz partyjnym referendum zdecydowali, że chcą startować w szerokiej koalicji wyborczej. Co to oznacza dla przyszłości tej partii?
Na dłuższą metę nie oznaczało to jak widać właściwie nic. W ostatecznej instancji to nie SLD decydowało o końcu Koalicji Europejskiej. Dynamika wydarzeń politycznych w Polsce będzie w najbliższych latach bardzo wysoka. Najbardziej prawdopodobne dziś zwycięstwo PiS spowoduje wstrząsy tektoniczne we wszystkich partiach opozycyjnych. Sama decyzja członków SLD nie była zaskakująca, choćby dlatego, że na poziomie samorządów SLD od lat w wielu miejscach w Polsce spotyka się z PO, czasami jest to konkurencja, ale często współpraca. Wielu działaczy choćby ze względu na to obawiało się ryzykownego, samodzielnego startu. A na lewicy nie ma dziś, poza SLD, innej lewicowej formacji, która byłaby w stanie wystawić własne listy, żadna inna partia nie posiada trwałej, ogólnokrajowej struktury, zdolnej do rywalizacji wyborczej w elekcji Sejmu i Senatu. Mariaż z PO, choć z pewnością kłopotliwy w wielu aspektach , dawałby niemal pewność, że SLD byłby w stanie stworzyć klub parlamentarny w przyszłym Sejmie.
Więcej…
Nie wszyscy chcą lewicowej koalicji
Z dr. Bartoszem Rydlińskim, politologiem i działaczem społecznym rozmawia Przemysław Prekiel
Zwycięstwo PiS w wyborach do PE było sensacją czy raczej spodziewanym sukcesem?
Nie było niczym nadzwyczajnym, ponieważ śledząc ostatnie sondaże, które co prawda często się mylą, to jednak ich zdecydowana większość pokazywała, że PiS ma wyraźną przewagę. Oferta PiS dla wyborców okazała się po prostu bardziej konkretna , sprostała ich oczekiwaniom. Wzniosłe hasła anty-PiS oraz o wspaniałej Europie nie wystarczyło, żeby przebić „piątkę Kaczyńskiego”, która z kolei przełamała neoliberalną hegemonię w Polsce. Zwycięstwo PiS mnie absolutnie nie zaskoczyło, zaskoczył raczej dobry wynik Koalicji Europejskiej.
To były dla PiS najtrudniejsze wybory? W wyborach europejskich partia Jarosława Kaczyńskiego nigdy nie wygrała.
Zdecydowana większość komentatorów stwierdzała, że te wybory są dla PiS najtrudniejsze, bowiem do tej pory przy niskiej frekwencji bardziej zmotywowane do głosowania były większe miasta. PiS udowodnił, że te wybory można wygrać przy nadspodziewanie wysokiej frekwencji.
Więcej…
Sukcesja po PRL-u
Janina Łagoda
III RP nie wyłoniła się jak Feniks z popiołów, ale jest następstwem powojennego historycznego ciągu zdarzeń w graniczno-politycznym porządku ukształtowanym jałtańskimi decyzjami, jakie zapadły w krymskim pałacu, którego pierwotnym właścicielem był – nomen omen – nasz rodak, Leon Potocki (1799-1864), zaś Wieszcz Adam stamtąd właśnie zauroczył się widokiem Ajudahu. Późniejszy właściciel, car Aleksander II Romanow gruntownie przebudował tę rezydencję. Ale i on nie mógł przypuszczać, że zapadną w niej polityczne rozstrzygnięcia ważkie dla świata i Polski. Otrzymaliśmy państwo skrojone w zgodnym rytmie przez Wielką Trójkę, i to bez prawa apelacji, o czym tak chętnie zapominają krytycy Polski Rzeczpospolitej Ludowej (PRL). Stało się to wówczas przy pełnej aprobacie jałtańskich partnerów. Ich współsprawstwo, co do naszych powojennych losów nie budzi wątpliwości, z tym że w oficjalnych ekspiacjach rządzących o wszelakie zło tamtych uzgodnień jest obwiniany tylko jeden z Mocarzy graniczący z nami. Do dwóch pozostałych władze usiłują się przymilać, ale nie sposób się zachwycać saldem tych umizgów. Wybija rusofobia, która też zysków nie przynosi. W tym politycznym gorsecie przyszło nam żyć blisko 45. lat, tj. do chwili kiedy zaczął nadmiernie uwierać Wielkich w realizowaniu ich egoistycznej polityki globalnej, a w krajach będących od powojnia pod nadzorem Związku Radzieckiego eksplodowały odśrodkowe siły wolnościowe.
Więcej…
Postępowa i wrażliwa socjalnie Europa
Z prof. Bogusławem Liberadzkim wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego rozmawia Przemysław Prekiel
Panie pośle, jaką rolę w Koalicji Europejskiej odgrywa SLD?
- Ważną. Jest jednym z trzech podstawowych partnerów. SLD ma jasny program europejski, ma swoje struktury w całym kraju, wnosi także swój wkład finansowy do kampanii, obok Platformy Obywatelskiej. Jesteśmy usatysfakcjonowani liczbą miejsc na listach wyborczych oraz pozycjami naszych kandydatów na tych listach. Pozycja Sojuszu wiąże się również z niekwestionowanymi kwalifikacjami politycznymi, wiedzą i znajomością Unii. Nasi kandydaci mogą odgrywać ważne role w takich obszarach, jak wspólnotowa polityka międzynarodowa, finansowa, ekonomiczna, transportowa, budżetowa, regionalna. Mamy znawców spraw prawnych, czy praw podstawowych i równouprawnienia.
Więcej…
Nowy wizerunek Europy
Z Adrianem Zandbergiem współprzewodniczącym Partii Razem rozmawia Przemysław Prekiel
O jaką Europę walczy koalicja Lewica Razem w wyborach do PE? - Wybór jaki jest dziś przed Unią Europejską jest następujący: albo UE pogłębi integrację, jeśli chodzi o politykę społeczną, podatki, nowe, wspólne programy inwestycyjne, albo zacznie się stopniowo rozsypywać. Tak jak było do tej pory, już nie będzie. I tego znaczna część liberalnego establishmentu nadal nie może zrozumieć. Cała konstrukcja strefy euro wymaga głębokich zmian, o czym pisze Yanis Varoufakis, Joseph Stiglitz czy Paul Krugman. Potrzebujemy Europy socjalnej. Nie tylko dlatego, że to sprawiedliwe. Także dlatego, że jeśli nie będzie bezpieczeństwa socjalnego, jeśli nie wyrównamy płac między wschodem a zachodem, jeśli nie stworzymy mechanizmów, które będą równoważyć rozwój Europy, to projekt europejski po prostu się rozejdzie w szwach. Lewica chce silnej Unii Europejskiej. Dla Polski to ważne także ze względów bezpieczeństwa. W niepewnym świecie, w którym zanosi się na konfrontację między USA a Chinami, słaba Europa to zagrożenie dla Polski. Żeby UE przetrwała i była silna, musi się mocno zmienić.
Więcej…
Wojna, pamięć i rozwaga
Andrzej Ziemski
II wojna światowa i jej skutki coraz bardziej zacierają się w polskiej pamięci. Żyjące dziś aktywnie już trzecie pokolenie zna tę wojnę z przekazów rodzinnych i historii szkolnej. Odbudowany, szczególnie przez drugie pokolenie kraj, wielki postęp na miarę możliwości i rozwój cywilizacyjny Polski w okresie PRL, nie stanowią świadectwa o ogromie zniszczeń i tragedii okresu 1939-1945. Oficjalna narracja historyczna przeinacza i przemilcza fakty tamtego okresu, nagina i wypacza ówczesną rzeczywistość do potrzeb bieżącej polityki, głównie globalnej, ale również wewnętrznej. Polityka ta, jak widać od dłuższego czasu, nie wynika z polskich interesów. Za kilka miesięcy obchodzić będziemy 80 rocznicę wybuchu II wojny światowej. Czy się to komuś podoba, czy nie, wojna ta wybuchła 1 września 1939 roku napadem na Polskę. Rozpoczęła ją III Rzesza Niemiecka rządzona przez Hitlera.
Więcej…
|
|